Od początku lepsze wrażenie w sobotnim meczu lepsze wrażenie sprawiali gospodarze. Stalowcy co jakiś czas gościli pod polem karnym Świtu. Brakowało jednak przede wszystkim celnych strzałów na bramkę rywali. W 11. minucie zapachniało gole dla zielono-czarnych. Sprzed pola karnego ładnie uderzył Michał Skórski, ale piłka zatrzymała się jedynie na poprzeczce bramki Świtu. Kilka minut później aktywny na prawym skrzydle Jarosław Piątkowski ładnie uderzył z pierwszej piłki, ale jednak obok bramki.
Stalowcy w dalszych fragmentach pierwszej części spotkania prezentowali dobrą piłkę, aczkolwiek brakowało nadal precyzji, bowiem sytuacje strzeleckie były, lecz uderzenia, do których dochodzili piłkarze z Podkarpacia były bardzo niecelne. W 32. minucie gospodarze mieli drugą bardzo dobrą okazję, kiedy to po uderzeniu Wojciecha Fabianowskiego golkiper Świtu złapał piłkę na raty tuż przed linią bramkową.
To była tak naprawdę ostatnie dobre chwile w meczu w wykonaniu piłkarzy z hutniczego miasta. Potem z minuty na minutę inicjatywę zaczęli przejmować goście, którzy śmielej zaatakowali bramkę Stalowców. W 55. minucie Piotr Maślanka uderzył w światło bramki Stali, lecz pewnie obronił Bartłomiej Dydo. To było pierwszy celny strzał ekipy z Nowego Dworu Mazowieckiego na bramkę gospodarzy. 180 sekund później padło jedyne trafienie w meczu. Po błędzie Skórskiego Świt wywalczył rzut rożny, po którym z kilku metrów Adam Gmitrzuk z kilku metrów trafił głową do siatki. - Gmitrzuk po raz drugi w Stalowej Woli zdobywa bramkę po stałym fragmencie gry. Ćwiczyliśmy ten element na treningach, ale nie udało się ustrzec błędów - stwierdził po zawodach opiekun Stali Sławomir Adamus.
Chwile po trafieniu znów zapachniało golem dla gości, ale po zagraniu Maślanki nikt z piłkarzy Świtu nie dopadł do dobrze zagranej piłki. Przez kilkanaście kolejnych minut zawodnicy ekipy z Mazowsze grali bardzo mądrze. Świt skutecznie rozbijał ataki gospodarzy, którzy nie mieli w ogóle pomysłu na grę. W ostatnich minutach Stalowcy przycisnęli, ale tak naprawdę ani razu nie zagrozili bramce strzeżonej przez Michała Bigajskiego.
Obie drużyny kończyły mecz w osłabieniu. Po dwie żółte kartki zobaczyli Łukasz Sosnowski ze strony Świtu i Jaromir Wieprzęć ze Stali. Kwestią sporną wydawać by się mogła czerwona kartka dla obrońcy Stalówki, który co prawda dopuścił się faulu, ale na pewno nie nadawał się on do ukarania kartką. W przeciągu całego spotkania praca arbitrów wzbudzała sporo emocji, aczkolwiek rozjemy sobotniej potyczki mylili się w obie strony. Winy za porażkę gospodarze nie powinni i nie mogą zrzucać na sędziów.
Komentarze trenerów:
Tomasz Reginis (trener Świtu): Cieszą nas trzy punkty zdobyte na trudnym terenie w Stalowej Woli. Dobrze przygotowałem zespół do tego meczu, gdyż rozpracowałem zespół Stali. Zdobyliśmy jednego gola, a jak wiadomo wygrywa ten, kto trafia do siatki więcej razy niż rywal. Tym razem to szczęście uśmiechnęło się do nas. Gola zdobyliśmy po stałym fragmencie gry, które moim zdaniem są niewątpliwie bardzo ważnym elementem gry.
Sławomir Adamus (trener Stali): Bardzo chcieliśmy podtrzymać passę zwycięstw i pokonać przeciwników po raz czwarty z rzędu. W meczu ze Świtem mieliśmy kilka okazji na gola, ale nie udało nam się ich wykorzystać. W obronie raz zagapiliśmy się i straciliśmy bramkę, która zdecydowała o wyniku. Niestety nie mieliśmy pomysłu na grę w tych zawodach. Czegoś nam zabrakło. Wydaje mi się, że podobnie jak z Garbarnią chłopcy już w szatni zapisali na naszym koncie trzy punkty.
Stal Stalowa Wola - Świt Nowy Dwór Mazowiecki 0:1 (0:0)
0:1 - Gmitrzuk 58'
Składy:
Stal: Dydo - Demusiak, Wieprzęć, Lewandowski, Żmuda, Piątkowski, Horajecki, Skórski, Turczyn (55' Radawiec), Walaszczyk, Fabianowski (70' Białek).
Świt: Bigajski - Jagodziński, Cyzio, Gmitrzuk, Sosnowski, Zjawiński (90+1' Bajera), Zawiska (79' Makowski), Enow, Maślanka, Obem, Strzałkowski (89' Gajewski).
Żółte kartki: Żmuda, Wieprzęć, Fabianowski (Stal) oraz Gmitrzuk, Sosnowski, Strzałkowski (Świt).
Czerwone kartki: Wieprzęć (Stal) oraz Sosnowski (Świt).
Sędzia: Paweł Płoskonka (Tarnów).
Widzów: 1100.