Cracovia po meczu w Zabrzu: Kolejny mecz pokaże, czy wróciliśmy na właściwe tory

Po serii niepowodzeń Cracovia zdołała wrócić do pionu i wywiozła pierwszy w tym sezonie komplet punktów z Zabrza. Na Śląsku Pasy zagrały znacznie efektywniej niż w poprzednich meczach. - Zadziałał efekt nowej miotły - przyznaje Mateusz Bartczak, pomocnik drużyny z Kałuży.

Przed sezonem mało kto spodziewał się, że przy Kałuży może powtórzyć się scenariusz sprzed roku. Wówczas Pasy także seryjnie traciły punkty, a ówczesny szkoleniowiec Rafał Ulatowski z uporem trwał na ławce trenerskiej krakowskiej drużyny.

Bieżące rozgrywki Cracovia rozpoczęła równie fatalnie, z jednym wyjątkiem. Trener Jurij Szatałow widząc, że jego metody nie przynoszą oczekiwanych efektów podał się do dymisji, dając drużynie szansę na złapanie głębszego oddechu.

W czwartek nowym szkoleniowcem krakowskiej jedenastki został Dariusz Pasieka. - Efekt nowej miotły zadziałał jak zawsze. Wygraliśmy pierwszy mecz, ale zobaczymy co będzie dalej. Na razie odbudowujemy się jako zespół, żeby znowu być drużyną - wyjaśnia Mateusz Bartczak, pomocnik Cracovii.

Choć do roszady na ławce trenerskiej doszło na kilkadziesiąt godzin przed meczem w Zabrzu, Pasy zdołały po meczu z Górnikiem zdobyć pierwszy komplet punktów. - Zmian w tym meczu w porównaniu z poprzednimi było wiele. Przede wszystkim mowa o zmianach personalnych, ale także o zmianie, jaka zaszła w mentalności drużyny. W tym meczu wszystko zadziałało. Poczekajmy na kolejny mecz, żeby zweryfikować, czy na dobre wróciliśmy już na właściwe tory - wskazuje gracz krakowskiej drużyny.

Kluczem do zwycięstwa Cracovii przy Roosevelta była nowa taktyka. - Nowy trener oczekuje od nas, żebyśmy w każdym meczu grali agresywnym pressingiem. To wymaga dużych nakładów sił, ale jak pokazał ten mecz przynosi efekty. Wygraliśmy zasłużenie, bo nie pozwoliliśmy Górnikowi w ogóle grać w piłkę - przekonuje Arkadiusz Radomski, kapitan Pasów.

- W Cracovii idzie ku lepszemu. Agresywna gra z naszej strony w Zabrzu przyniosła efekty. Miejmy nadzieję, że pozwoli nam się to na dobre odblokować - puentuje Szymon Gąsiński, golkiper drużyny z Kałuży.

Źródło artykułu: