GKS Katowice do Bytomia przyjechał uskrzydlony dwoma meczami bez porażki. Polonia z kolei nie wygrała na pierwszoligowych boiskach od miesiąca, kiedy w 7. kolejce pokonała przy Olimpijskiej Olimpię Grudziądz 4:1. Podobny wynik podopiecznym Dariusza Fornalaka udało się wywalczyć w piątkowy wieczór.
Mecz dla Polonii rozpoczął się jak marzenie, bo bytomianie już w 6. minucie objęli prowadzenie. Z prawego skrzydła piłkę w pole karne gości dośrodkował Dariusz Góral, tuż przed bramkę futbolówkę głową zgrał Jean Paulista, a Witolda Sabelę do kapitulacji pewnym strzałem z 5. metra zmusił Jakub Świerczok.
Bytomianie prowadząc cofnęli się do defensywy, a GKS próbował sił po ataku pozycyjnym. Kilka akcji katowiczan mogło się podobać, ale podopiecznym Rafała Góraka po raz kolejny brakowało wykończenia. Zaraz po wznowieniu gry przed szansą stanął Grzegorz Goncerz, ale posłał piłkę obok słupka. Dobre okazje bramkowe mieli też Przemysław Pitry i Damian Chmiel, ale po ich strzałach piłka nie trafiała nawet w światło bramki.
Najbliżej szczęścia był w 12. minucie Jan Beliancin, ale po strzale Słowaka z rzutu wolnego piłka przeszła metr obok prawego spojenia słupka z poprzeczką bytomskiej bramki. - Graliśmy swoją piłkę, mieliśmy mnóstwo rzutów wolnych i rożnych, ale nie umieliśmy tego wykorzystać. To się na nas zemściło - przyznaje "Belo".
Słowa pomocnika drużyny z Bukowej znalazły swoje potwierdzenie na boisku na trzy minuty przed gwizdkiem na przerwę. Po kornerze z prawego narożnika boiska piłkę w pole karne gości wrzucił Krzysztof Michalak, a Świerczok głową skierował futbolówkę do bramki Sabeli po raz drugi. - Polonia stworzyła sobie w pierwszej połowie pół sytuacji, a strzeliła dwie bramki - niedowierza Mateusz Kamiński, obrońca drużyny z Katowic.
GKS odmieniony wyszedł na drugą połowę. Pierwszy kwadrans gry po przerwie stał pod znakiem całkowitej dominacji katowiczan, którzy udokumentowali ją kontaktowym trafieniem Pitrego z 49. minuty spotkania. Napastnik gości przyjął piłkę kilka metrów przed bramką bytomian i płaskim strzałem na długi słupek pokonał Juraja Balaża.
Trafienie dodało akcjom gości dynamiki. W przeciągu dziesięciu następnych minut GieKSa stworzyła sobie co najmniej trzy klarowne okazje na doprowadzenie do wyrównania. Centymetry od pełni szczęścia był chociażby Chmiel, który w 55. na linii pola karnego został trafiony piłką przez jednego z obrońców na tyle niefortunnie, że piłka przeszła milimetry obok prawego słupka. Dwie minuty później ładnym technicznym strzałem z ok. 30 metrów Balaża próbował zaskoczyć Kamiński, ale słowacki golkiper bytomian sparował piłkę za linię końcową.
Nieporadność w ofensywie podobnie jak przed przerwą, również w drugiej odsłonie spotkania się na GieKSie zemściła. Pierwszy sygnał ostrzegawczy dał katowiczanom w 53. minucie Paulista, który z kilku metrów dobił piłkę po strzale Świerczoka, ale był przy tym na spalonym i sędzia bramki nie uznał.
Brazylijczyk z debiutanckiego w barwach Polonii trafienia mógł się cieszyć za to w minucie 65., kiedy po rzucie rożnym obrońcy GKS wybili piłkę wprost pod jego nogi, a były gracz Wisły Kraków huknął potężnie z dystansu z linii pola karnego. Piłka rykoszetem odbiła się jeszcze od Tomasza Hołoty i wpadła do bramki Sabeli tuż przy prawym słupku.
Trzy minuty później Polonia ukąsiła jeszcze raz. Z piłką w pole karne GieKSy w pełnym biegu wpadł Daniel Mąka, po czym faulem zatrzymał go Mateusz Niechciał. Rzut karny na bramkę zamienił w swoim stylu Świerczok, strzelając drugiego w tym sezonie hat-tricka. - Cieszę się, że wróciłem do formy i dałem drużynie zwycięstwo. Po kontuzji było ciężko, ale teraz znowu jestem w "gazie" - przekonuje najskuteczniejszy w tym sezonie strzelec niebiesko-czerwonych.
Po dwóch "gongach" GKS nie umiał się już podnieść. Także Polonia nie parła już do przodu z taką pasją, jak wcześniej, czekając na okazje do kontry. Ostatnie w tym meczu słowo należało co prawda do katowiczan, którzy w ostatnich sekundach gry zdobyli bramkę, kiedy po strzale Tomasza Rzepki piłka rykoszetem odbiła się od jednego z obrońców i lobem wpadła do bytomskiej bramki, ale i tak po meczu triumfowała Polonia. - Jesteśmy frajerzy i tyle - puentuje Chmiel.
Komentarze trenerów:
Rafał Górak (trener GKS Katowice): Zwycięstwo Polonii jest na pewno zasłużone. Gratuluję bytomianom zwycięstwa i gratuluję trzech punktów Darkowi.
Dariusz Fornalak (trener Polonii Bytom): Mojego komentarza tego meczu też dzisiaj nie będzie. Kilka lat temu będąc trenerem Polonii zadedykowałem zwycięstwo pani Mieci*, która miała wówczas urodziny. W tym dniu muszę zrobić to samo, jednak... spóźniliśmy się trochę.
Polonia Bytom - GKS Katowice 4:2 (2:0)
1:0 - Świerczok 6'
2:0 - Świerczok 42'
2:1 - Pitry 49'
3:1 - Paulista 65'
4:1 - Świerczok (k.) 69'
4:2 - Rzepka 90+3'
Składy:
Polonia: Balaż - Matusiak (56' Sinclair), Killar, Gamla, Chomiuk, Mąka, Góral (84' Ściański), Dziewulski (80' Alancewicz), Michalak, Świerczok, Paulista.
GKS: Sabela - Rzepka, Kowalczyk, Kamiński, Niechciał, Goncerz (82' Chwalibogowski), Hołota, Beliancin, Chmiel, Pitry, Rakels (75' Pawłowski).
Żółte kartki: Dziewulski, Killar, Góral (Polonia) - Goncerz, Niechciał (GKS).
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).
Widzów: 3380.
*- pani Miecia - Mieczysława Kołodziej, była ikoną bytomskiego klubu ostatnich lat. Pełniła w Polonii funkcję gospodyni. - Trzęsła całym klubem i przywracała do pionu młodych-gniewnych, którym często przewracało się w głowach i myśleli, że jak strzelą bramkę czy dwie, to są wielkimi gwiazdami. Słuchali jej nawet prezesi i trenerzy - wspominają panią Miecię przy Olimpijskiej. W nocy ze środy na czwartek zmarła ona na nowotwór płuc.