Skuteczność, skuteczność, skuteczność... To słowo powinni wytatuować sobie na czołach zawodnicy GieKSy. W derbowym starciu z Polonią Bytom (2:4) katowiczanie nie byli zespołem od gospodarzy gorszym, ale zdecydowanie mniej skutecznym. Dlatego przegrali.
- W pierwszej połowie Polonia wykorzystała nawet więcej, niż miała. Stworzyli sobie pół sytuacji, a strzelili dwie bramki - ocenia Mateusz Kamiński, obrońca GKS. - W drugiej połowie gra z obu stron wyglądała trochę inaczej, ale z tego jak gramy w całym meczu, a nie przez jedną połowę jesteśmy rozliczani - dodaje gracz katowickiej drużyny.
Kluczowa dla losów spotkania okazała się być pierwsza odsłona spotkania. - Przy stanie 1:0 dla Polonii mieliśmy świetną okazję, żeby wyrównać, ale nie umieliśmy jej wykorzystać. Zemściło się to na nas, bo rywale strzelili bramkę do szatni i druga połowa wyglądała, jak wyglądała - bezradnie rozkłada ręce Kamiński.
Obok rażącej nieskuteczności w ofensywie, proste błędy popełniała katowicka defensywa. - Przy bramkach popełnialiśmy rażące błędy indywidualne. Przy pierwszych trzech trafieniach dla Polonii przeciwnicy trzy razy strzelali w kierunku bramki i trzy razy piłka wpadła do siatki - kręci głową z niedowierzaniem Jan Beliancin, pomocnik drużyny z Bukowej.
W poprzednich kolejkach jednym z głównych atutów GieKSy były stałe fragmenty gry. W derbach Śląska ten element piłkarskiego rzemiosła katowiczanie przekuli na swoją piętę achillesową. - Graliśmy długimi fragmentami swoją piłkę. Mieliśmy dużo stałych fragmentów gry, ale w tym meczu ani wolne, ani rożne nam zupełnie nie wychodziły. Polonia strzeliła co miała i wygrała mecz - dodaje słowacki piłkarz GKS.
- To był dziwny mecz. Wyprowadzając kontry nadziewaliśmy się na kontry, z tą różnicą, że my swoje zmarnowaliśmy, a Polonia na nasze nieszczęście nie. Nie można przegrać derbów w taki sposób, jak my to zrobiliśmy w tym meczu - przyznaje Witold Sabela, golkiper GieKSy. - Zagraliśmy wszyscy słabo i co tu komentować. Totalna żenada - kiwa głową bramkarz katowiczan.
Znacznie dobitniej postawę GKS w tym meczu skomentował inny gracz drużyny ze stolicy Górnego Śląska. - Po takim meczu nawet nie chce się nic gadać. Jesteśmy frajerami i tyle - irytuje się Damian Chmiel, skrzydłowy drużyny z Katowic.