Przeszło miesiąc na kolejne ligowe zwycięstwo kazali czekać swoim kibicom zawodnicy Polonii Bytom. Po raz ostatni niebiesko-czerwoni zgarnęli komplet punktów na boiskach zaplecza T-Mobile Ekstraklasy 2 września, kiedy przy Olimpijskiej pokonali Olimpię Grudziądz 4:1.
W piątek podopieczni Dariusza Fornalaka ograli w derbach Śląska GKS Katowice 4:2 (2:0). Bytomianie od samego początku mieli mecz pod kontrolą. - Na to zwycięstwo długo czekaliśmy. Przed meczem byliśmy bardzo umotywowani, a dodatkowo chcieliśmy wygrać dla pani Mieci [wieloletniej gospodyni klubu - przyp. red.], wieść o jej śmierci dostaliśmy kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem. To zwycięstwo jest dla niej - mówi wyraźnie wzruszony Lukas Killar, kapitan Polonii.
W czterech ostatnich meczach bytomska drużyna zdobyła raptem jeden punkt. - Wszystkie mecze, oprócz tego w Ząbkach, który zakończył się bezbramkowym remisem, przegrywaliśmy jednym golem. Zależało nam bardzo, żeby zdobyć trzy punkty, bo nasza gra nie była taka sama jak pozycja, którą zajmowaliśmy w tabeli. Spięliśmy się na to spotkanie i wyszliśmy z niego zwycięsko - triumfuje Daniel Mąka, pomocnik niebiesko-czerwonych.
GieKSa w Bytomiu nie mogła rozwinąć skrzydeł. Duża w tym zasługa dobrze grającej Polonii, która pozbawiła katowiczan większości boiskowych atutów. - Nie jest tak, że GKS zagrał słaby mecz. Grali dobrze, ale grali na tyle, na ile my im pozwoliliśmy - przekonuje Killar. Jego zdanie podziela Mąka. - Oglądaliśmy fragmenty ostatnich spotkań GieKSy i wiedzieliśmy, jak katowiczanie grają. Udało nam się tę wiedzę przekuć na boisko i dlatego wygraliśmy - wskazuje gracz drużyny z Olimpijskiej.
W środę zespół spadkowicza z ekstraklasy zmierzy się w Bydgoszczy z liderem tabeli, Zawiszą. - Nasza liga jest wyrównana i żaden wynik w niej nie jest niespodzianką. Mamy szacunek do Zawiszy, bo jest liderem, ale my jedziemy na ten mecz jako Polonia do beniaminka. Wrócimy z Bydgoszczy z punktami - zapowiada kapitan bytomskiej drużyny.