GKS Katowice do stolicy Wielkopolski wyjedzie nie tylko w fatalnych nastrojach po środowej klęsce z Pogonią Szczecin (0:2), ale też z ogromnymi problemami kadrowymi. Co prawda przeciwko Warcie trener Rafał Górak będzie mógł skorzystać z wracającego po pauzie kartkowej Grzegorza Goncerza i reprezentantów Tomasza Hołoty i Denissa Rakelsa, ale wtenczas wypadły mu z talii dwa kolejne asy.
W Poznaniu GieKSa będzie musiała poradzić sobie bez Tomasza Rzepki i Przemysława Pitrego, dwóch podstawowych graczy drużyny z Bukowej. Jeżeli dodamy do tego, że z powodu kontuzji w dalszym ciągu do gry nie są zdolni Krzysztof Kozik, Adrian Napierała, Kamil Cholerzyński, Rafał Sadowski i Bartosz Sobotka, to nie sposób oprzeć się wrażeniu, że absencje w Katowicach są prawdziwą plagą.
Brakiem podstawowych elementów w swojej układance zdaje się nie przejmować szkoleniowiec katowickiej drużyny. - Nie po to zakontraktowaliśmy ponad dwudziestu zawodników, żeby teraz martwić się kontuzjami i kartkami. Nie mogą zagrać ci zawodnicy, to postawię na innych. Muszą pokazać, że na miejsce w tej drużynie zasługują - wyjaśnia Górak.
GieKSa po dwóch meczach bez porażki notuje passę trzech spotkań bez zwycięstwa. Mecz z Wartą ma być dla katowiczan okazją do przełamania, bo Zieloni śląskiej jedenastce "leżą", jak nikt inny w tej lidze. Z dwunastu dotychczasowych gier z poznaniakami GKS wygrał aż osiem, trzy razy padał remis i raz górą była Warta. Zwycięstwo zespół z Wielkopolski odniósł w rundzie wiosennej minionego sezonu, triumfując 2:1 (1:0).
- Każdy mecz jest inny i ważne jest, żebyśmy w Poznaniu zaprezentowali się godnie. W sporcie czasami przychodzi też porażka, ale nie możemy przegrywać w takim stylu, jak z Pogonią - przyznaje opiekun drużyny ze stolicy Górnego Śląska.