Formy Górnika i Ruchu Chorzów z ostatnich tygodni nawet nie ma co porównywać. Zabrzanie w pięciu ostatnich meczach ligowych zdobyli raptem dwa punkty i plasują się w końcówce tabeli T-Mobile Ekstraklasy, mając zaledwie trzy oczka przewagi nad strefą spadkową.
Niebiescy z kolei prezentują futbol nie tylko efektowny, ale nade wszystko efektywny i już teraz można powiedzieć, że zima przy Cichej będzie spokojna.
W piątkowy wieczór przy Roosevelta dojdzie do starcia dwóch najbardziej utytułowanych drużyn w kraju. Wynik tego meczu może zależeć od braci, którzy stanąć mogą po dwóch stronach barykady.
Bramkarzem Górnika jest Boris Pesković. Co prawda Słowak na początku sezonu był rezerwowym, ale w ostatnich tygodniach rozegrał aż dwa z trzech rozegranych przez zabrzan spotkań w wyjściowej jedenastce.
Czy 35-letni weteran stanie między słupkami bramki Górnika także w derbowej potyczce z chorzowianami? - Jestem gotowy do gry. Po porażce w Pucharze Polski jestem dodatkowo umotywowany. Jak trener na mnie postawi, zrobię wszystko, żeby Górnik nie stracił bramki, a z przodu coś na pewno wpadnie - przekonuje gracz drużyny z Roosevelta.
Podobne ambicje ma przed meczem z Górnikiem Michal Pesković. Młodszy z braci barwy Ruchu reprezentuje od dwóch sezonów, ale dopiero teraz wydaje się być pewniakiem do występów w bramce Niebieskich.
Przed meczem z Górnikiem 29-latek będzie podwójnie umotywowany. Z jednej strony - zwycięstwo w derbach to rzecz święta. Z drugiej - w meczu z zabrzanami właśnie młodszy z braci Pesković zaliczył największą wpadkę w swojej dotychczasowej karierze.
Wiosną 2008 roku Pesković broniąc barw Polonii Bytom puścił bramkę po strzale Tomasza Hajto z okolic linii środkowej boiska.
Co ciekawe, bramki Trójkolorowych w tym meczu bronił wówczas Boris, który latem przeniósł się do Portugalii, by przez Rumunię i Słowację znów wrócić do Zabrza. Bytom na Chorzów, z przerwą na grę w Grecji zamienił z kolei Michal, który od czasu blamażu przy Olimpijskiej przeciwko Górnikowi nie grał.
W piątek obaj bracia znów mogą zagrać przeciwko sobie. I znów mogą przesądzić o wyniku derbów Śląska. Czy tak się stanie zależy już tylko od trenerów obu drużyn.