Ruch po meczu: Jak sędzia mógł tego nie widzieć?

Po bramce Pavola Sultesa Polonia po raz drugi w 2011 roku wywiozła z Chorzowa komplet punktów. Dla Ruchu była to trzecia, a druga z rzędu porażka na własnym stadionie w bieżącym sezonie. Wszystkie spotkania chorzowianie przegrali po 0:1.

Michał Piegza
Michał Piegza

Po wygranych derbach z Górnikiem w Zabrzu i korzystnych dla Niebieskich wynikach 12. kolejki, piłkarze Ruchu w przypadku zwycięstwa nad Polonią mogli wskoczyć na podium ekstraklasy. Ostatecznie drużyna Waldemara Fornalika przegrała i zrównała się punktami z Polonią.

Chorzowianie w pojedynku z Czarnymi Koszulami, podobnie jak przed dwoma tygodniami w pojedynku z Legią, nie pokazali pełni swoich umiejętności. Niebieskim zabrakło lekkości w grze, którą demonstrowali chociażby przed tygodniem w derbach z Górnikiem. - Nie wiem dlaczego tak się działo. Niestety w piłce nie zawsze wszystko się układa tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Akurat w spotkaniu z Polonią nie zaskoczyliśmy - martwił się napastnik Niebieskich Maciej Jankowski. - Na razie nie patrzymy na nasze miejsce w tabeli. Najważniejsza jest liczba punktów, które chcemy zdobyć w rundzie, żeby spokojnie przygotowywać się do wiosny - ujawnił cele swojego zespołu Łukasz Janoszka, który w pierwszej połowie starł się w polu karnym z Marcinem Baszczyńskim. - W mojej opinii było to wejście na rzut karny. Na pewno dostałem w nogę. Było to słychać na całym boisku. Mogą to potwierdzić koledzy, którzy stali nawet dalej od tej sytuacji. Wszyscy to słyszeli, ale nie sędzia - ocenił pomocnik Niebieskich. - Kontrowersje z karnym, później gol ze spalonego. Za dużo jak na sędziego międzynarodowego - dodał po spotkaniu Waldemar Fornalik. - Wiadomo, że najważniejsze jest, aby strzelić bramkę. Wtedy byśmy na pewno nie przegrali - podsumował trener.

Losy gry mogły rozstrzygnąć się w 64. minucie, gdy przez pół boiska naprzeciwko Michała Gliwy biegł Arkadiusz Piech. Napastnik Niebieskich chciał lobować bramkarza, ale ten sparował piłkę. - Szkoda tej sytuacji. Czuło się, że kto pierwszy strzeli bramkę ten wygra. Stało się tak, że udało się to Polonii - stwierdził Łukasz Janoszka. - Z perspektywy meczu na pewno szkoda tej sytuacji. Nie chcę mówić czy jesteśmy wkurzeni Arka, czy nie. Razem wygrywamy i razem przegrywamy - uzupełnił Marcin Malinowski, który w następnej kolejce z powodu czwartej żółtej kartki nie zagra. - Dziwna była to sytuacja. Zawodnik, który faulował nie dostał żółtej kartki. A otrzymałem ją ja i Łukasz Trałka. On siódmą, ja czwartą. Czeka mnie pauza, która wisiała nade mną od kilku kolejek. Nic już teraz nie zrobię. Jednej i drugiej drużynie zależało na wygranej. Stąd tyle spięć i walki na placu gry - dodał „Malina”.

Minutę po zmarnowanej sytuacji Piecha gola zdobyła Polonia. Jak pokazały telewizyjne powtórki, autor bramki był w momencie podania na spalonym. Potwierdzał to schodzący z boiska Rafał Grodzicki, który w bramkowej akcji dał się ograć Pavolovi Sultesowi jak junior. - Chciałbym jeszcze raz zobaczyć sytuację, bo nie wiem czy nie było tam faulu. Z meczu, który mógł się dla nas dobrze skończyć, zrobiło się nieszczęście - powiedział zaraz po meczu Waldemar Fornalik, nieświadomy wówczas faktu, że w momencie podania napastnik Czarnych Koszul był na spalonym. - Są takie mecze, że jeśli nie strzela się bramki, to albo się remisuje, albo przegrywa. Pojedynek był wyrównany, fragmentami Polonia sprawiała lepsze wrażenie. Decydującym momentem była sytuacja Arka Piecha. Szkoda straty punktów - podsumował szkoleniowiec 14-krotnych mistrzów Polski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×