Dariusz Pasieka: Derby to dobra szansa na przełamanie niekorzystnej serii

- Wiemy, że krakowskie derby są wyjątkowe i mają bardzo długą tradycję, ale nie przygotowuję specjalnego planu na to spotkanie - mówi przed niedzielnym pojedynkiem z Wisłą trener Cracovii, Dariusz Pasieka.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Dla aktualnego szkoleniowca Pasów będzie to debiut w Wielkich Derbach Krakowa, ale nie debiut w ogóle w meczach derbowych, w których uczestniczył i jako zawodnik, i jako szkoleniowiec: - Na Cyprze grałem w derbach Larnaki, ale to było spotkanie o mniejszej jakości. W Niemczech, gdy grałem w Dynamie Drezno, nie przydarzyły mi się derby. Grałem w pojedynku derbowym na poziomie trzeciej ligi niemieckiej i był to mecz VfL Mannheim z moim SV Waldhoff Mannheim. Wprawdzie na to spotkanie przyszło osiemnaście tysięcy ludzi, więc była to fajna historia, jednak nie da się tego porównywać do derbów Krakowa. Natomiast jako trener rozgrywałem pierwsze derby pracując w FC Augsburg. Graliśmy z TSV 1860 Monachium na Alianz Arena przy 45 tysiącach widzów. Wygraliśmy to spotkanie 1:0. Do tego dochodzą oczywiście ostatnie derby Trójmiasta, w których niestety Arka dwa razy przegrała z Lechią - wspomina Pasieka.

Trener Cracovii zapewnia, że na pojedynek z Białą Gwiazdą nie musi specjalnie motywować zawodników: - Wiemy oczywiście, że krakowskie derby są wyjątkowe i mają bardzo długą tradycję. To jest pojedynek o dużym znaczeniu dla miasta. Przygotowujemy się do tego spotkania starannie, ale tak jak przed każdym meczem. Wisła gra jeszcze swój mecz Ligi Europejskiej w Londynie i będziemy ich uważnie obserwować. To dla mnie cenne, że tuż przed derbami mogę jeszcze raz obejrzeć grę przeciwnika. Nie chcę jednak rozmawiać o meczu pucharowym Wisły w takim kontekście, że nasz przeciwnik będzie po nim nieprzygotowany do niedzielnego starcia, czy też po prostu zmęczony. Nasz rywal to drużyna posiadająca swoją jakość, aktualny mistrz Polski, ale też uważam, że niedzielny mecz z Wisłą to dla nas dobra szansa na przełamanie niekorzystnej serii. Wszak Cracovia w tym sezonie jeszcze nie wygrała przed własną publicznością, w sześciu meczach przy Kałuży 1 zdobyła zaledwie punkt.

Przeciwnie, Pasieka chce uniknąć "przemotywowania" podopiecznych, co już kiedyś zdarzyło mu się w karierze trenerskiej: - Raz już mi się to zdarzyło i teraz bardzo na to uważam. W jednym ze spotkań derbowych moja drużyna była bardzo "naładowana" w tygodniu poprzedzającym mecz, ale kiedy chłopcy wyszli na boisko to "powietrze z nich zeszło". Koncentracja musi być od pierwszej do ostatniej minuty meczu na największym poziomie i nie trzeba tutaj, żebym wywoływał wielką mobilizację. W drużynie mam sporo chłopaków, którzy grali już w derbach Krakowa, wiec wszyscy wiedzą, o co w tym meczu chodzi i jaki to jest prestiż. Myślę zresztą, że po reakcjach mediów i kibiców odczują, że nadchodzą derby. Zwiększa się liczba ludzi obserwujących treningi, zwiększa się zainteresowanie dziennikarzy. W Krakowie nie trzeba nawet być kibicem, żeby widzieć, co nadciąga.

W niedzielnym meczu z Wisłą Cracovia zagra bez zawieszonych za kartki Mateusza Bartczaka i Milosa Kosanovicia oraz kontuzjowanych Hesdey Suarta i Bruno Żołądzia. O ile dwaj ostatni za kadencji Pasieki jeszcze w lidze nie grali, to Bartczak i Kosanović zagrali we wszystkich meczach pod jego wodzą. - Pocieszające jest jednak to, że wracają Arek Radomski, Sławek Szeliga i Andrzej Niedzielan - mówi Pasieka i dodaje: - W tym momencie mamy wiele opcji, jeśli chodzi o zastąpienie Milosa i Mateusza. Do miejsca na środku obrony głównymi kandydatami są na pewno Łukasz Nawotczyński i Mateusz Żytko.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×