Teraz o napastnika Polonii walczą największe polskie kluby, czyli Wisła Kraków, Legia Warszawa i Lech Poznań, a Cracovia... zajmuje ostatnie miejsce w lidze i ma problemy z napastnikami. - Zadzwonił do mnie kolega i powiedział, że jest w Krakowie chłopak z Tychów. Zobaczyłem go w meczu juniorów. Najmłodszy na boisku, już wtedy imponował techniką. Uznałem, że 15 tysięcy, które chciała za niego Cracovia, nie nadszarpnie naszego budżetu i ściągnąłem go do Bytomia. Nie było z tym problemów, bo nikt go pod Wawelem nie chciał zatrzymać - powiedział na łamach Super Expressu Damian Bartyla, ówczesny prezes Polonii Bytom, który podpisał od razu 4-letnią umowę z piłkarzem, a to oznacza, że jego ewentualny nabywca będzie musiał sporo zapłacić.
- Kiedyś ludzie z Cracovii mogli zaryzykować i mnie zatrzymać. Woleli zarobić marne 15 tysięcy. Teraz jestem dla nich nieosiągalny. Nie przejmuję się zamieszaniem, jakie wokół mnie powstało. Koncentruję się na zdobywaniu bramek. Tylko w ten sposób mogę podziękować za to, że w Polonii mi zaufano - stwierdził Świerczok, który już jest wyceniany na ponad milion złotych.
Źródło: Przegląd Sportowy.