Mijała 60. minuta meczu Polska - Włochy, gdy Mario Balotelli idealnie zagrał w pole karne, gdzie Simone Pepe lekko trącił piłkę, umożliwiając Giampaolo Pazziniemu znalezienie się oko w oko z Wojciechem Szczęsnym. Napastnik Interu tej okazji nie zmarnował, ale... - Czy Pepe dotknął piłki? Tak. Przez to był spalony, jednak zdecydowałem się wykorzystać tę sytuację. Mam dość nieprawidłowych decyzji arbitrów przeciwko mnie. Tym razem pomogłem szczęściu - przyznał 27-latek.
Pazziniemu dobrze współpracowało się w ataku z Mario Balotellim. Ten duet zastąpił kontuzjowanych Giuseppe Rossiego i Antonio Cassano i spisał się wybornie. - Jesteśmy zadowoleni, że udało nam się wpisać na listę strzelców. Mario zdobył fantastycznego gola. Dobrze wykorzystaliśmy okazje, ale mogliśmy i powinniśmy zdobyć więcej bramek. Tuż po objęciu prowadzenia zagraliśmy zbyt ostrożnie - tłumaczy snajper Interu Mediolan. - W przerwie w szatni postanowiliśmy zmienić ustawienie na 4-3-3, które jest dla mnie bardziej odpowiednie. Dlatego też po zmianie stron spisałem się lepiej - dodał Pazzini.