Michał Kowalski: Jakie to uczucie, być graczem drużyny, która jako pierwsza w tym sezonie wygrała w Bydgoszczy?
Andrzej Rybski: Uczucie bardzo dobre. Tym bardziej, że do końca roku został nam już tylko jeden mecz. Chcieliśmy w ostatnich dwóch spotkaniach, w Bydgoszczy i u siebie z Wisłą Płock zdobyć jak najwięcej punktów. Jesteśmy wysoko w tabeli, a naszym zamiarem było właśnie tam się usadowić przed przerwą zimową, która jest bardzo długa. Co tu dużo mówić, telewizja, jupitery, publiczność dopisała, także to zwycięstwo bardzo cieszy.
W meczu z Zawiszą wykazaliście się niebywałą skutecznością. Przez większość pojedynku to gospodarze prowadzili grę, a mimo tego zdołaliście strzelić aż 3 bramki…
- To prawda. Początek pierwszej połowy zagraliśmy całkiem nieźle, a później rzeczywiście głównie się broniliśmy. Najważniejsze jest jednak to, że korzystny wynik udało nam się dowieźć do końca meczu. Nikt przed nami jeszcze w Bydgoszczy nie wygrał, dlatego bardzo zależało nam na tej wygranej. Zdobyliśmy trzy gole, co również często w meczach wyjazdowych się nie zdarza.
Dla ciebie mecz w Bydgoszczy był w pewnym sensie podróżą sentymentalną. Czy traktowałeś to spotkanie w jakiś inny, wyjątkowy sposób?
- No tak, zawsze jak jedzie się na wyjazd do byłego klubu, to trzeba uspokoić te nerwy i emocje. Chociaż prawda jest taka, że ja za długo to w Bydgoszczy nie byłem. Ale jednak jakieś wyjątkowe uczucie jest. Znam te kąty i ściany w klubie. Nawet podczas jazdy przez miasto odczuwa się, iż tu się było, spacerowało i żyło. Jest to na pewno dodatkowy bodziec.
Za nami już runda jesienna. Jak mógłbyś ją ocenić w wykonaniu swojej drużyny?
- Cóż, w minionym sezonie musieliśmy ostro bronić się przed spadkiem. Dlatego teraz bardzo cieszymy się, że zdobywamy tak dużo punktów. Inne zespoły już zupełnie inaczej nas traktują, a my sami też inaczej to odczuwamy. Jesteśmy już całkowicie innym zespołem. Zresztą miejsce w tabeli jak najbardziej to urzeczywistnia. Sama runda była jak najbardziej udana i na pewno liczymy na jeszcze więcej.
Postawa Zawiszy jesienią chyba jest dla ciebie pewnym zaskoczeniem…
- I liga ma to do siebie, że nigdy nie wiadomo, co będzie. Mecze są bardzo różne. Raz przegrywa się z bardzo słabym zespołem, a następnie pokonuje się przeciwnika bardzo mocnego. Tu jest straszna "kotłownia", jeśli chodzi o wyniki. Ale rzeczywiście, mówiło się, że Zawisza będzie walczył raczej o pewne utrzymanie w I lidze. Zresztą nawet widziałem, że kibice tak pisali na forach. Apetyt jednak wzrastał w miarę jedzenia, a napędziły go dodatkowo same wyniki drużyny.
Przed sezonem w Niecieczy dokonano wielu znaczących wzmocnień. Czy głośno mówi się u was o awansie?
- Na pewno nasza drużyna jest bardzo ambitna. Także myślę, iż nie poprzestaniemy na I lidze. Widać to po tym, jak ten klub się rozwija. Przychodzą nowi, dobrzy piłkarze. To najlepiej obrazuje sytuację w Niecieczy.
Często da się usłyszeć opinie, że jedną z największych gwiazd waszej ekipy jest trener Dusan Radolsky. Co mógłbyś powiedzieć na temat tego szkoleniowca?
- Już sama przeszłość naszego trenera mówi sama za siebie. Dusan Radolsky dużo od nas wymaga, a my robimy wszystko, by temu sprostać. Nasze relacje są naprawdę bardzo dobre, a to powoduje, że w drużynie jest OK.
Wśród faworytów tegorocznych rozgrywek wymieniano Pogoń, Piasta, ale także Arkę oraz GKS Katowice. W szczególności postawa tej ostatniej ekipy jest chyba dużą niespodzianką?
- To prawda. W zasadzie przed sezonem to mówiło się nawet o 10 zespołach, które będą walczyć o awans do Ekstraklasy. Jest to normalne, każdy ma równe szanse. Ale niektóre drużyny, które na początku zawodziły, już odbijają się od tego dna. Jednak na tych dziesięć typowanych ekip, zawsze któraś nie wypali.
Rok zakończycie meczem z Wisłą Płock. Co powiesz o tym rywalu?
- Wisła zaczęła tegoroczne rozgrywki bardzo źle. Jednak teraz już jest to zupełnie inny zespół. Tak, jak mówiłem na początku. Jest to ostatni nasz mecz w tym roku i mimo że tych spotkań gramy 20, to jednak właśnie ten kończący rundę pozostawia decydujące wrażenie. Naszym celem jest, by zakończyć 2011 rok pokonując Wisłę.