Łukasz Nawotczyński, Andrzej Niedzielan, Saidi Ntibazonkiza, Krzysztof Nykiel, Arkadiusz Radomski, Hesdey Suart i Sławomir Szeliga - ci zawodnicy z powodu kontuzji nie mogli wystąpić w Chorzowie, a do tego na zgrupowaniu reprezentacji Mołdawii przebywał Aleksandr Suworow.
Po tym meczu piłkarze Pasów dostali trzy dni wolnego i do zajęć wrócili na początku nowego tygodnia. Odpoczynek przydał się podopiecznym Pasieki, bowiem na pełnych obrotach ćwiczą już Nawotczyński, Nykiel oraz Szeliga, z coraz większym obciążeniem trenuje Suart, a Suworow po rozegraniu 45 minut w piątkowym spotkaniu towarzyskim z Gruzją już w sobotę wrócił do Krakowa.
- Przydały nam się te wolne dni. Zatankowaliśmy świeżą energią - cieszy się Pasieka i dodaje: - Selekcjonerowi reprezentacji Mołdawii bardzo zależało na tym, żeby mieć Aleksa na zgrupowaniu, ale przychylił się do mojej prośby i dał mu zagrać tylko połówkę meczu. Cieszę się, że ta współpraca układa się dobrze.
Inaczej wygląda sprawa z Ntibazonkizą, który z Ruchem nie zagrał z powodu kontuzji łydki, ale w czwartek wyleciał do Afryki reprezentować Burundi w dwumeczu eliminacji mistrzostw świata 2014 z Lesotho i w piątek rozegrał pełne 90 minut.
- Jeśli zagrał 90 minut, to musiało nastąpić cudowne ozdrowienie. Pewnie tam mają lepsze metody niż u nas. Ale to tak żartem - jeśli zagrał, to na pewno był zdrowy. Nie myślę, żeby grał na fałszywej ambicji - mówi Pasieka. - Saidi ma wrócić do Krakowa w czwartek. Jeśli wróci i będzie w "złym stanie", to wyciągniemy jakieś wnioski. Nie mam z nim w tej chwili kontaktu. Próbuję się do niego dodzwonić. Jeśli się uda, to też to nie za wiele da. Ale mamy zaufanie do Saidiego, jest profesjonalistą - dodaje trener Pasów.