- Można było przecież zostawić orzełki. Ja zresztą mam nadzieję, że one wrócą. Wystarczy jedna decyzja prezesa Grzegorza Laty. Niech mi tu PZPN i ludzie z firmy Nike nie ściemniają, że potrzeba na to dwóch lat. Przyszycie orzełków do koszulek reprezentacji to maksymalnie trzy godziny pracy z igłą i nitką - przekonuje Listkiewicz w rozmowie z Gazetą Wrocławską.
- Dłużej potrwałoby przyszywanie ich do koszulek, które trafią do sklepów, ale dla chcącego nic trudnego. Można by zrobić jakąś akcję. Happening. Byłyby oczywiście dodatkowe koszty, ale Lato zyskałby na takiej decyzji wizerunkowo - dodaje.
Źródło: Gazeta Wrocławska
GALERIA: Polska - Włochy 0:2