Warszawa rozczarowana, Legia poczeka na lidera

Mówi się, że to właśnie mecze z takimi rywalami jak Cracovia decydują o tytule. Legia nie zdała egzaminu dojrzałości i zremisowała z przedostatnią drużyną w tabeli. Nastroje w Warszawie są fatalne, szansa na rehabilitację w najbliższą środę, kiedy to rywalem Wojskowych w rozgrywkach Ligi Europejskiej będzie Hapoel Tel Awiw.

Paweł Korzeniowski
Paweł Korzeniowski

Choć Legia często miewa problemy z teoretycznie słabszymi rywali, to jednak nikt nie spodziewał się straty punktów w meczu z Cracovią. Remis prawdopodobnie oddali podopiecznych Macieja Skorży od lidera i skomplikuje im wiosenny wyścig o mistrzostwo. - Szkoda, że straciliśmy punkty z Cracovią, brakowało jakości w ofensywie. W następnej rundzie pozostało jeszcze wiele meczów do rozegrania, nie zamierzamy się poddawać - mówił po spotkaniu przybity Janusz Gol.

Wszyscy po meczu byli bardzo rozczarowani. Piłkarze zgodnie przyznawali, że było to jedno z najsłabszych spotkań w tym sezonie. - Jesteśmy wściekli na siebie. Żałujemy, że nie udało się zdobyć bramki, choć sytuacji nie było zbyt wiele. Nie potrafiliśmy rozmontować obrony gości. Tylko Daniel Ljuboja miał klarowną sytuację - stwierdził Maciej Rybus. Skrzydłowy Legii przekonywał, że Wojskowym bardzo zależało na tym, by chociaż przez jeden wieczór być na pozycji lidera. - Była szansa na pierwsze miejsce, teraz na taki moment musimy czekać do 2012 roku - dodał reprezentant Polski.

Nikt nie ma wątpliwości, że Legia potrzebuje ofensywnych wzmocnień. Miroslav Radović i Ljuboja to za mało. - W ostatnich dziesięciu meczach straciliśmy tylko jedną bramkę i aż dziewięć punktów. Gra destrukcyjna całego zespołu może więc budzić podziw, ale z drugiej strony gorzej to wygląda jeśli chodzi o nasze poczynania ofensywne - mówił Jakub Wawrzyniak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×