- Działacze z Płocka chyba nie widzieli mnie w składzie. Z kolei ja niezbyt chętnie patrzyłem na nich (śmiech). Zdecydowaliśmy się na rozwiązanie kontraktu za porozumieniem strom - w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim wyjaśnia Jakub Skrzypiec.
Były bramkarz ŁKS Łódź chciał nadal grać w Zamościu i nie dbał o inne propozycje. - Nic ciekawszego się nie pojawiło. Sam również nie rozglądałem się specjalnie. Wcześniej zdecydowałem się na pozostanie w Zamościu. Byłem wypożyczony do Hetmana, z Zamościa od początku dostawałem jasne sygnały. Zdecydowali się mi zaufać. Podjąłem decyzję, że zwiążę się z Hetmanem - przyznaje.
Co prawda, zamojskiego klubu nie można porównywać do Wisły Płock jeśli chodzi o stronę finansową, jednak sam Skrzypiec nie przywiązuje do tego większej wagi. - No cóż, to prawda, że w klubie nie jest różowo. Takie są realia. Myślę jednak, że będzie lepiej. Są za to inne pozytywy. Zamość to bardzo fajne i ładne miasto. Poznałem ciekawych ludzi, nie narzekam - zauważa.
Choć obecna II liga jest mocniejsza od dawnej gr. 4 III ligi, to 32-letni golkiper przekonuje, że Hetman może należeć do czołówki. - Myślę, że możemy wywalczyć podobny rezultat, co w minionym sezonie. W tych rozgrywkach nie ma jakichś super silnych zespołów. Większość to solidni trzecioligowcy. Spadkowicze również nie powalają na kolana. W III lidze Górnik Łęczna bił pozostałych na głowę, praktycznie w każdym aspekcie. W tej lidze takiego klubu nie widać - kończy.