Dawid Szufryn: Są szanse abyśmy powalczyli o czołowe lokaty

Kolejarz Stróże jest niewątpliwie niespodzianką rozgrywek pierwszej ligi. Drużyna, która w poprzednim sezonie szczęśliwie utrzymała się, na półmetku obecnego zajmuje piąte miejsce w tabeli. Spora zasługa w tym Dawida Szufryna, będącego filarem defensywy Kolejarza.

Wychowanek Sandecji Nowy Sącz prezentuje w tym sezonie wysoką formę i w dużej mierze dzięki niemu Kolejarz stracił dotychczas tylko osiemnaście bramek. Pod tym względem Kolejowi"ustępują jedynie Pogoni Szczecin i Termalice Nieciecza, co dla małego klubu z Małopolski jest sporym osiągnięciem. Dawid Szufryn bardzo pozytywnie wyraził się o możliwościach swojego zespołu. - Uważam, że są szanse abyśmy powalczyli o czołowe lokaty w lidze. Pierwszą rundę mieliśmy mocną, awansem rozegraliśmy też mecze z wiosny i widać utrzymujemy się na pewnym poziomie. Sportowo czujemy się na siłach aby powalczyć z każdym, sporo spotkań jeszcze wygrać i utrzymać co najmniej obecne miejsce w tabeli. Na boisku zawsze dajemy z siebie wszystko, nie odpuszczamy nikomu i wychodzi to dobrze. Jeśli chodzi natomiast o kwestie organizacyjne to jesteśmy klubem z małej miejscowości, na tę chwilę nieprzygotowanym na awans. Jednocześnie zapewnia, że bardzo dobrze czuje się w drużynie ze Stróż i chętnie zostanie w niej co najmniej do końca obowiązywania kontraktu. - Do końca sezonu na pewno chcę zostać w Stróżach, nie zawracam sobie teraz głowy tematem transferu. W lidze świetnie nam idzie, zrobiliśmy wynik ponad oczekiwania i cieszę się mogąc być częścią tej drużyny - powiedział 25-letni obrońca.

Nie zawsze jednak kariera Szufryna przebiegała według szczęśliwego scenariusza. W sezonie 2008/2009 próbując szczęścia w ligach zagranicznych był na testach w Ascoli Calcio z Serie B oraz pierwszoligowym tureckim Istanbulsporze. Pomimo zadowolenia z własnej dyspozycji, nie udało mu się zdobyć angażu w tych klubach. - Dawałem z siebie wszystko na testach. Wydawało się, że wypadłem dobrze, szczególnie podczas wyjazdu do Turcji. Trener Istanbulsporu mnie chwalił, mówił pozytywnie o moich umiejętnościach i nawet pojawiły się pewne konkrety. Zaproponowali abym początkowo podpisał kontrakt na trzy miesiące, przeniósł się tam i przeszedł proces aklimatyzacji, a oferowali naprawdę duże sumy w dolarach. Ostatecznie, kiedy już ode mnie nic nie zależało, sprawa transferu upadła na poziomie rozmów managerskich. Niewiele lepiej było po powrocie na krajowe boiska. Po bardzo pozytywnych recenzjach na temat testów przebytych w Lechii Gdańsk, transfer nie doszedł do skutku. Dlaczego? - Radosław Michalski bardzo pozytywnie ocenił moje możliwości ale podobnie jak w Turcji temat upadł z powodu niedogadania pewnych kwestii, na które nie miałem wpływu. Później wylądowałem w Polonii Bytom. Wydawało się, że dysponujący bardzo dobrymi warunkami fizycznymi obrońca wreszcie znalazł swoje miejsce w Ekstraklasie, jednak ponownie szczęścia zabrakło. Co tym razem stanęło na przeszkodzie? - W sparingach grałem w pierwszym składzie. Trener Marek Motyka chciał na mnie stawiać, jednak w pierwszych dwóch meczach sezonu postawił na doświadczonych zawodników, co nie przyniosło efektów. Podczas meczu z Ruchem Chorzów, usiadłem już na ławce ale niestety przegraliśmy to spotkanie 0:3. Po tej porażce zwolniono trenera. Zastąpił go Jurij Szatałow i on kompletnie nie widział mnie w składzie. Występowałem głównie w Młodej Ekstraklasie, a tam ciężko zbudować formę na miarę ekstraklasy - podsumował swoją przygodę z najwyższą klasą rozgrywkową w naszym kraju Dawid Szufryn.

Powrót w rodzinne strony wydawał się idealną okazją do odbudowy sportowej, gdyż Szufryn nie ukrywa swojego sentymentu do Sandecji Nowy Sącz, jako klubu w którym się wychował. - Sądecki klub znam od podszewki, bo od dziecka poznawałem każdy zakamarek tego obiektu, znam osoby w nim pracujące. W tym środowisku przez wiele lat się obracałem i zżyłem z tym wszystkim. Oglądam mecze, śledzę wyniki i aktualne wydarzenia związane z Sandecją, której życzę jak najlepiej - wyjaśnił. Nie było mu jednak dane powrócić do gry w biało-czarnych pasach na koszulce i szczęścia musiał szukać w oddalonych o około 20 kilometrów, niewielkich Stróżach. - Docierały do mnie informacje, o zainteresowaniu ze strony Sandecji, kiedy kończyłem grę w Polonii Bytom. Ale nikt z klubu się ze mną nie kontaktował, nie rozmawiano ze mną, więc chyba nie byłem w Nowym Sączu potrzebny. Skoro nie byli mną zainteresowani, to nie prosiłem się o angaż, chciał mnie za to Kolejarz - skomentował piłkarz. Zawodnik nie ukrywa jednak żalu jaki czuł po braku zainteresowania jego osobą ze strony działaczy Sandecji. - W momencie, kiedy potrzebowałem wsparcia to nie sądecki klub, a Stanisław Kogut podał mi pomocną dłoń. Po ciężkim okresie w Bytomiu byłem w dołku, problemy z grą odbiły się na formie, sprowadzono mnie do Stróż, a tam dzięki trenerowi Jarosławowi Araszkiewiczowi odbudowałem się. Zrobiliśmy awans z drugiej do pierwszej ligi, nabrałem doświadczenia, czegoś mnie to wszystko nauczyło i dzisiaj jestem innym piłkarzem - podsumował obrońca Kolejarza.

Po trudnych chwilach Szufryn mocno wierzy jednak w swoje możliwości i widzi dla siebie szansę na regularną grę w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Myślę, że poradziłbym sobie. Najważniejsze to otrzymać kredyt zaufania od trenera, pokazać pełnie swoich możliwości i wykorzystać szansę podczas meczów. Mi zabrakło właśnie tego zaufania, nie dostałem prawdziwej szansy, którą mógłbym wykorzystać - podkreślił zawodnik. Dowodu na potwierdzenie swoich słów doszukuje się w regularnej grze oraz dyspozycji prezentowanej na pierwszoligowych boiskach. - W Kolejarzu konkurentów do gry mam mocnych, bo Witek Cichy czy Krzysiek Markowski to doświadczeni zawodnicy, mają ekstraklasową przeszłość i cieszę się, że udaje mi się wywalczyć miejsce w tak ciężkiej rywalizacji. Trener Przemysław Cecherz zna moje mocne i słabe strony, nie waha się na mnie postawić, a ja w każdym spotkaniu staram się go nie zawieść. Szufryn nie ukrywa również, że na boiska Ekstraklasy chętnie wkroczyłby będąc zawodnikiem klubu ze Stróż - Docierają do mnie informacje o wzmocnieniach jakie planowane są w klubie, powinniśmy co najmniej utrzymać obecny poziom, a może nawet uda nam się sprawić niespodziankę i powalczyć o coś więcej. My piłkarze robimy co w naszej mocy aby wygrywać, a reszta jest już na głowie zarządu i ludzi odpowiedzialnych za klub, ale wszystko idzie w dobrym kierunku - zakończył "Ciufa".

Źródło artykułu: