Sandomierski nie będzie grał i nie odejdzie też z Genk! "O EURO 2012 mogę zapomnieć"

Sytuacja, w jakiej znalazł się Grzegorz Sandomierski, jest nie do pozazdroszczenia. Trener KRC Genk zapowiedział, że nie zamierza uczynić Polaka numerem 1. Mario Been jednocześnie zaznaczył, iż nie zgodzi się na wypożyczenie reprezentanta Polski.

Od czasu transferu z Jagiellonii do Genk w sierpniu 2011 roku Grzegorz Sandomierski wystąpił tylko w jednym oficjalnym meczu mistrza Belgii - 21 września w krajowym pucharze przeciwko SK Deinze (6:2). Poza tym 22-latek mecze obserwuje z ławki rezerwowych, a między słupkami stoi Laszlo Koeteles. Gdy drużynę wzmocnił Polak, wydawało się, że to Węgier będzie rezerwowym. Stało się jednak zupełnie inaczej...

- Fakt, że Koeteles spisuje się tak znakomicie, sprawia, że o mistrzostwach Europy, które odbędą się w mojej ojczyźnie, mogę zapomnieć - skarży się na łamach belgijskich mediów Sandomierski. - Na początku nie było mi łatwo w szatni. Miałem kłopoty z porozumiewaniem się po angielsku, chociaż w większości rozumiałem, co mówili do mnie koledzy. Jednak z trenerem mam dobry kontakt. Twierdzi, że pomoże mi w dotarciu na szczyt. Wiem, że cały czas na mnie liczy. Jeśli postawi na mnie, będę gotowy do gry - przyznaje.

Jak sytuację kadrowicza Franciszka Smudy ocenia szkoleniowiec Mario Been? - To idealnie, że z nami jest. Jednak na treningach musi udowodnić, iż jest lepszy od Koetelesa. Jeśli tego nie uczyni, nie widzę powodu, by zmieniać pierwszego bramkarza - podkreśla. Czy istnieje szansa, że Sandomierski w styczniu zostanie wypożyczony do słabszego klubu? - Jak dla mnie, nie ma mowy! Jestem zadowolony ze stanu posiadania - trener stawia sprawę jasno. - Przeczytałem, że Sandomierski chce grać na EURO 2012 w swojej ojczyźnie. Uważam, że jest w stanie sobie tam poradzić - pociesza golkipera Been.

Sandomierski znalazł się w szerokiej 30-osobowej kadrze na nadchodzące ME obok Wojciecha Szczęsnego, Łukasza Fabiańskiego i Przemysława Tytonia. Jeśli nie zacznie jednak grać, niewiele wskazuje na to, by "Franz" miał postawić właśnie na trzykrotnego reprezentanta kraju.

Źródło artykułu: