Pierwszy mecz rundy wiosennej Bundesligi Sebastian Boenisch mógł obejrzeć jedynie w telewizji, choć na ławce rezerwowych Werderu zasiadło tylko 4 piłkarzy z pola (w tym dwóch juniorów)! Dlaczego? 24-latek został zesłany do drużyny juniorów i w sobotnie popołudnie (4 godziny przed spotkaniem pierwszego zespołu z K'lautern) wystąpił w rezerwach Werderu w meczu III ligi z Rot-Weiss Erfurt (1:1). Boenisch biegał po murawie od 1. do ostatniej minuty na prawej obronie i dostał od Kickera niezła notę - "3". W środę miał wziąć udział w pojedynku z Wehen Wiesbaden, jednak nie pozwoliło mu na to stłuczenie stopy. O powrocie do drużyny Thomasa Schaafa póki co nie ma mowy.
- Dla mnie ważne jest to, że rozegrałem nawet więcej niż 90 minut. Mam nadzieję, że szybko wrócę do pierwszego zespołu - mówił po spotkaniu z Erfurtem. - Po 15-miesięcznej kontuzji będziemy obchodzić się z nim bardzo ostrożnie - stopuje zawodnika dyrektor sportowy Klaus Allofs.
W najbliższą sobotę bremeńczycy podejmą w meczu o 5. miejsce tabeli Bayer. Do grona niemogących wystąpić defensorów dołączył "wykartkowany" Lukas Schmitz. Właśnie tego występującego na lewej obronie piłkarza mógłby zastąpić Boenisch. "Byłby naturalnym kandydatem, ale póki co rzeczywistość jest inna, bo powoli wraca do formy" - twierdzi lokalny portal kreiszeitung.de. W tej sytuacji przeciwko Aptekarzom Schmitza zastąpi nie Polak, a 18-letni Florian Hartherz bądź nominalny defensywny pomocnik, Aleksandar Ignjovski.