Rafał Murawski jest podporą drugiej linii Kolejorza. W meczu z Chazarem potwierdził, że mimo kontuzji jego forma jest bardzo wysoka. Od początku był aktywny, starał się stwarzać zagrożenie pod bramką gości, często rozgrywał piłkę, a także ją odbierał. W 52. minucie 27-letni pomocnik zdobył pięknego gola, który ułożył losy meczu. Murawski pięknym i precyzyjnym strzałem zza pola karnego pokonał Dimitriva Kramarenkę. Do tego momentu na tablicy świetlnej widniał wynik 1:1, dający nadzieję Azerom na awans. - Kamień z serca mi spadł po tej bramce - mówił Franciszek Smuda, trener Lecha Poznań.
Poznaniacy ostatecznie wygrali aż 4:1 i zapewnili sobie awans do kolejnej rundy. - W pierwszej połowie prowadziliśmy grę i wygrywaliśmy 1:0. Szkoda, że w końcówce przydarzyła nam się chwila dekoncentracji i straciliśmy bramkę do szatni. Momentami mieliśmy z Chazarem problem, ale to dosłownie przez chwilę - opowiada Murawski. - Na drugą połowę wyszliśmy bardzo zdeterminowani i pewnie zwyciężyliśmy. Jak można to trzeba dobić przeciwnika i strzelić jak najwięcej bramek.
Murawski mimo przebytego lekkiego urazu, który wyłączył go z treningów na ponad tydzień, nie stracił formy i wszystko wskazuje na to, że w tym sezonie również będzie jednym z najważniejszych ogniw Kolejorza. Po meczu z Chazarem chwalił go Franciszek Smuda, a z trybun jego poczynaniom przyglądał się Rafał Ulatowski, asystent Leo Beenhakkera. - Zagrał bardzo dobre spotkanie. Po zejściu z boiska powiedział, że czuje jakby miał w nogach gips - powiedział Smuda.