Menedżer Łódzkiego Klubu Sportowego Piotr Świerczewski zapowiadał, że w piątkowym sparingu z warszawską Legią (godz. 13:00) wystawi trzy zupełnie różne jedenastki (mecz potrwa 3x45 minut). Nie będzie miał z tym problemów, gdyż każdego dnia na testy przyjeżdżają nowi gracze. W sytuacji ŁKS-u, zarówno sportowej, jak i finansowej, nie może to jednak dziwić.
- Jeśli ktoś jest wolny, czyli ma kartę na ręku - zapraszamy. Na transfery nas nie stać, więc budujemy zespół takimi metodami, na jakie możemy sobie pozwolić - jasno określa sytuację łódzkiego klubu Świerczewski.
Szansą ŁKS-u może być jedynie ambicja zawodników, którzy w sporej części są niechciani w innych klubach i przy al. Unii będą się starali odbudować i udowodnić swoim poprzednim pracodawcom, że ci zrobili błąd, pozbywając się ich.
W czwartek na testy do Łodzi przyjechało kolejnych 4 zawodników. Wśród nich jest były reprezentant Polski Seweryn Gancarczyk. 29-letni obrońca poprzednie lata spędził w Lechu Poznań i Metaliście Charków. Pozostałymi są: łotewski pomocnik Olegs Laizans (FK Ventspils), a także obrońcy Dariusz Michalak (Górnik Wałbrzych) i Paweł Węgrzyn (Unia Tarnów).
Przypomnijmy, że z ŁKS-em trenują od kilku dni także m.in. Maciej Iwański, Kameruńczyk Paul Armand Niankou i Grzegorz Szamotulski.
Wiele odpowiedzi na temat sytuacji kadrowej ŁKS-u powinniśmy poznać po piątkowym sparingu w Warszawie.