Kazimierz Moskal: Wszyscy wspólnie musimy udźwignąć ten ciężar

Wisła Kraków przygotowywała się do rundy wiosennej, mając na uwadze grę na trzech frontach: ekstraklasy, Pucharu Polski i Ligi Europejskiej. Zakończona na dwumeczu ze Standardem Liege rywalizacja na arenie międzynarodowej była dla mistrzów Polski ciekawą przygodą, ale teraz muszą skupić się na tym, by wywalczyć awans do kolejnej edycji pucharów.

Po 18 ligowych kolejkach strata Białej Gwiazdy do liderującego Śląska Wrocław to aż 10 punktów, a do trzeciego miejsca w tabeli, gwarantującego start w Lidze Europejskiej krakowianom brakuje w tej chwili 5 "oczek". Do tego cały czas są w grze o Puchar Polski - w ćwierćfinale tych rozgrywek zmierzą się z Lechem Poznań.

- Puchar Polski to faktycznie najkrótsza droga do europejskich pucharów, ale nie mówmy w tej chwili o tym, co chcemy ugrać. Dla nas najważniejsze jest to, aby zaprezentować się dobrze w niedzielnym meczu z Koroną Kielce. Nie patrzmy na rywali - mówi trener Kazimierz Moskal.

Opiekun Białej Gwiazdy przekonuje, że nie miał gotowej recepty na to, jak przygotować swój zespół do ligowej potyczki z Koroną w dwa dni po odpadnięciu z Ligi Europejskiej ze Standardem. Kiedy w sierpniu wiślacy odpadli z eliminacji Ligi Mistrzów z APOEL-em Nikozja, najbliższy ligowy mecz z Lechią Gdańsk przegrali 0:1. - Po meczu z Zagłębiem były opinie, że gramy ofensywnie i ładnie dla oka. Po odpadnięciu ze Standardem komentarze się zmieniły. Koniec przygody z Ligą Europejską ma jakiś wpływ na zespół, ale wierzę w to, że jesteśmy w stanie się pozbierać. Nie jest tak, że otworzę podręcznik na stronie 25. i będzie tam opis sytuacji, w której odpadamy ze Standardem, gramy z Koroną, więc musimy zrobić to i to. Tak samo nie ma recepty na to, żeby jednym czy dwoma treningami zmienić obraz drużyny. Nie ma tak, że kopnę w szatni w stół i z Koroną zagramy fantastycznie. Wszyscy wspólnie musimy udźwignąć ten ciężar - przekonuje trener Wisły.

Moskal nie obawia się ostrego stylu preferowanego przez drużynę Leszka Ojrzyńskiego. - Nie będę narzekał na żaden zespół. Każdy gra tak, jak potrafi. Jeśli to ma być metoda na osiągnięcie dobrego wyniku i jest ona dozwolona przepisami, to dlaczego nie ma tak grać. Kiedy nie ma indywidualności lub drużyna ma niższy potencjał, to musi to czymś nadrabiać - twierdzi szkoleniowiec mistrzów Polski.

Źródło artykułu: