Stołeczny zespół, wraz z rozpoczęciem wiosennej części rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy, miał rzucić się w pogoń za Śląskiem. Na korzyść Polonii przemawiał terminarz, bo podczas gdy Lech grał z Ruchem, a wrocławianie podejmowali Legię, Czarne Koszule miały w planach starcia z ŁKS-em, Widzewem i GKS-em Bełchatów. Zamiast dziewięciu oczek zespół Zielińskiego w rzeczonych meczach wywalczył jednak tylko trzy i w ligowej tabeli obsunął się na czwartą pozycję.
Po porażce w Bełchatowie na włosku zawisła posada trenera, a prezes Józef Wojciechowski kontaktował się już nawet z Czesławem Michniewiczem, który miałby poprowadzić Czarne Koszule w dalszej części sezonu. Do zmiany ostatecznie nie doszło, a Zieliński otrzymał od właściciela klubu ultimatum: w dwóch najbliższych meczach - z Jagiellonią i Legią - musi zdobyć przynajmniej cztery punkty, w innym wypadku pożegna się z posadą.
- Jestem zahartowany. Nie martwią mnie, ani nie peszą żadne artykuły, które ostatnio ukazywały się w prasie na temat mojej przyszłości - mówi wprawdzie sam zainteresowany, powszechnie wiadomo jednak, że jeśli chodzi o roszady na trenerskim stołku, prezes Wojciechowski nie rzuca słów na wiatr i w meczu z Jagiellonią stołeczni piłkarze zagrają o głowę swojego szkoleniowca.
Najbliższy mecz będzie kluczowy nie tylko dla Zielińskiego, ale może i całej przyszłości Polonii Warszawa. Ewentualna porażka zminimalizuje bowiem szanse Czarnych Koszul na włączenie się do walki o mistrzostwo Polski, a Wojciechowski niejednokrotnie zapowiadał, że jeśli w tym sezonie drużyna nie sięgnie po upragniony tytuł, to on wycofa się ze sponsorowania stołecznego klubu.
Po porażkach z Widzewem i GKS-em atmosfera wokół warszawskiego zespołu zrobiła się nieprzyjemna, piłkarze głów jednak nie zwieszają i zapowiadają walkę do ostatniej kropli krwi. Jaki pomysł na wyjście z impasu ma sam Zieliński? - Ciężko jest mówić, dlaczego drużynie nie idzie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że dwa ostatnie mecze nam nie wyszły, bo zabrakło skuteczności i słabo zagraliśmy w obronie. Cały czas jednak nad tym pracujemy - zapewnia doświadczony szkoleniowiec.
- Analizujemy nasze błędy i wierzę, że w poniedziałkowym meczu się one nie powtórzą. Musimy też zagrać skuteczniej i wówczas pomału wszystko zacznie wracać do normy - nie ma wątpliwości Zieliński. Czasu na doprowadzenie gry drużyny do ładu nie ma jednak zbyt wiele.