- Już po losowaniu wiedzieliśmy, że mogliśmy trafić lepiej, przykładowo grając z Ruchem Zdzieszowice czy Gryfem Wejherowo. Arka bardzo chciała wygrać, a my mieć na tyle korzystny wynik, by we Wrocławiu przechylić szalę zwycięstwa w dwumeczu na swoją korzyść - mówił po meczu z Arką Gdynia Orest Lenczyk, trener Śląska Wrocław. Wrocławianie w tym spotkaniu zagrali bez kilku podstawowych zawodników. Ostatecznie Arka drużynę WKS-u pokonała 2:0. - Nasza sytuacja jest trudna, bo nie strzeliliśmy bramki. Nie mam zamiaru ganić zawodników, ponieważ grali na tyle, na ile Arka im dzisiaj pozwoliła. Pozostaje mi żałować, że nie dowieźliśmy wyniku 0:1 do końca. Puchary rządzą się swoimi prawami. Bardzo chcemy grać w półfinale, dlatego choć rewanż będzie na pewno bardzo trudny, uważam, że możemy w nim osiągnąć korzystny wynik - podkreślił trener zielono-biało-czerwonych.
Fatalna seria wrocławian trwa więc w dalszym ciągu. W tym roku wicemistrzowie Polski nie odnieśli jeszcze zwycięstwa. - Co się dzieje ze Śląskiem? Trzeci stoper wylatuje mi z boiska przed czasem i obrona mi się rozpada, a rywale to wykorzystują. Teraz gramy z Cracovią i mi wcale nie jest do śmiechu, bo nie uważam tego zespołu za najsłabszą drużynę w lidze. Potem jest rewanż z Arką i uważam, że w tych meczach jest szansa ruszyć, bo na razie zostaliśmy w blokach - zaznaczył Orest Lenczyk.
W meczu z Arką Gdynia boisko jeszcze w pierwszej połowie opuścił Jarosław Fojut. Otrzymał on od arbitra czerwoną kartkę. Już w niedzielę natomiast wrocławianie w meczu ligowym zmierzą się z Cracovią.
Mecz w Gdyni wcale nie musiał się tak zakończyć. Przy wyniku 0:0 doskonałej sytuacji strzeleckiej nie wykorzystał Piotr Ćwielong. - Kluczowymi momentami tego meczu była czerwona kartka dla Fojuta oraz zmarnowana okazja Ćwielonga. Arka prowadząc grę zmuszała naszą drużynę do większego biegania, a to powodowało ubytek sił. Dopóki było 0:1, nie narzekałem. Dbaliśmy o to, aby ten wynik się nie zmienił, licząc jednocześnie, że jakiś stały fragment może dać nam okazję do zdobycia bramki - powiedział trener.
W T-Mobile Ekstraklasie wrocławianie stracili już prowadzenie i teraz to oni do Legii Warszawa mają cztery punkty straty. - Gdybyśmy teraz po tych czterech wiosennych kolejkach doszli do drugiego miejsca w tabeli, to bylibyśmy nastawieni nieco bardziej optymistycznie, niż obecnie. Zwykle już tak jest, że jak się coś traci, to bardziej boli. Zostaje nam jeszcze dziewięć kolejek i wszystko jest możliwe. Mam nadzieję, że nie będziemy grali słabiej. Tracimy bramki i to jest ogromny problem. W obronie "coś się dzieje", ale dlatego, bo wylatują z boiska stoperzy i to bardzo wcześnie. Nasz kierownik jednak w sytuacjach trudnych zwykł mawiać "Damy radę". Ja tego będę się trzymał - podsumował Orest Lenczyk.