Pokerowe zagranie w Bytomiu: Polonia próbowała zmusić sędziego do błędu...

Polonia Bytom na inaugurację przy Olimpijskiej pokonała Sandecję Nowy Sącz 2:1 (1:0). Śląska drużyna pokazała w tym meczu kawał niezłego futbolu, ale też aktorstwa. Zwłaszcza, kiedy ścianą ruszyła w kierunku sędziego głównego po zdobyciu przez gości bramki kontaktowej.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Mecz w Bytomiu nie mógł się dla Polonii ułożyć lepiej. Podopieczni Dariusza Fornalaka szybko strzelili dwie bramki, mając pełną kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Dobry obraz występu niebiesko-czerwonych w tym meczu zburzył nieco rzut karny, podyktowany przez arbitra na kwadrans przed zakończeniem spotkania.

Po prostym błędzie bytomskiej defensywy w pole karne gospodarzy wpadł z piłką Piotr Kosiorowski i po starciu z Piotrem Kulpaką padł na ziemię. Arbiter bez chwili zastanowienia wskazał na 11. metr, a nikt ze śląskiego zespołu nawet w tej sytuacji nie protestował. - Dla mnie rzut karny był ewidentny. "Kulpi" dobrze wiedział, że jak wejdzie ostro w tej akcji, to będzie faul, a ja nie mogłem tego nie wykorzystać - przyznaje "Kosior".

Do teatralnych scen doszło dopiero po tym, jak Sandecja rzut karny zamieniła na bramkę. Co prawda pierwszy strzał Arkadiusza Aleksandra golkiper Polonii zdołał odbić na poprzeczkę, ale wobec dobitki strzelca Marcin Cabaj był już bezradny. - Źle ułożyłem ręce i dlatego ta piłka poszła na poprzeczkę, a nie na korner - analizuje bramkarz bytomian.

Kiedy po dobitce piłka wpadła do bramki gospodarzy, niebiesko-czerwoni w ślad za swoim kapitanem popędzili do sędziego liniowego z pretensjami. Na boisku na moment się zakotłowało, a sędzia temperament piłkarzy z Bytomia musiał gasić żółtymi kartkami.

O co w tej sytuacji chodziło? - Wiem, że kiedy po rzucie karnym bramkarz nie dotknie piłki, a jest słupek albo poprzeczka, to jest spalony. W tej sytuacji Marcin Cabaj tę piłkę odbił, ale my ruszyliśmy całą drużyną, żeby spróbować wywrzeć na pracy sędziego trochę błędnej, jak mi się teraz wydaje, decyzji. Tym razem się nie udało, ale zawsze warto próbować - przekonuje Daniel Mąka, kapitan drużyny z Olimpijskiej.

Arbiter na protesty graczy śląskiego zespołu pozostał niewzruszony, ale Polonia i tak dopięła swego, zgarniając w tym meczu całą pulę. - Ciężko na ten wynik przez cały mecz pracowaliśmy i myślę, że nie ma dzisiaj w Bytomiu nikogo, kto mógłby powiedzieć, że nie wygraliśmy tego meczu zasłużenie - puentuje gracz niebiesko-czerwonych.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×