Michał Probierz: Kibice powinni nas wesprzeć, a nie patrzeć na to, kto z jakiego jest kraju

- Na pewno lepiej jest bronić rezultatu, niż musieć wygrać 2:0 czy 3:0, ale wiemy, że Lech to aktualnie zespół najsilniejszy kadrowo. Nie mają urazów, ale my nie ułatwimy im zadania - mówi przed wtorkowym rewanżowym meczem 1/4 finału Pucharu Polski z Lechem Poznań trener Wisły Kraków [tag=6325]Michał Probierz[/tag]. Jego Biała Gwiazda będzie bronić przed własną publicznością zaliczki 1:0 z pierwszego spotkania.

Wisła z kolei przeżywa duże kłopoty kadrowe. Niewykluczone, że przeciwko Kolejorzowi wystąpić nie będzie mogło aż 7 graczy pierwszego składu. - Nasz patent jest nie do rozszyfrowania. Jesteśmy nieprzewidywalni. Ludzie to lubią, ale czasem człowiek sam jest zaskoczony tym, co się wydarzy. Na przykład kontuzja Bunozy bardzo nas zaskoczyła i zburzyła elementy, który przygotowaliśmy na spotkanie z GKS-em Bełchatów. Powinniśmy byli wygrać. Jestem niezadowolony, powinniśmy w ostatnich 2 minutach zaatakować z jeszcze większą determinacją - Probierz wraca myślami do ostatniego ligowego meczu z GKS-em Bełchatów, który jego zespół zremisował 2:2, chociaż przegrywał już 0:2.

W pierwszych trzech spotkaniach pod wodzą Probierza Wisłą nie straciła bramki. Dwie stracone w Bełchatowe były więc pierwszymi za jego kadencji przy Reymonta: - Nie znam zespołu, który w 30 meczach nie stracił bramki. W każdych rozgrywkach zespoły tracą gole, teraz kwestia, aby zdobywać ich jeszcze więcej. Dla mnie ważne jest to, że po przerwie zdobyliśmy cztery bramki. Nieważne, że nieuznane - ważne, że zdobyte - przypomina 39-letni szkoleniowiec i dodaje: - Grając w Wiśle, trzeba dawać z siebie wszystko do ostatniej minuty. W końcówce zawodnicy wzięli to do siebie i uratowaliśmy remis w ostatniej minucie, ale niedosyt po nieuznanych bramkach był jeszcze większy.

Probierz pracuje w Wiśle dwa tygodnie i w tym czasie zespół rozegrał już 4 spotkania: - Odkąd tu pracuję, nie mieliśmy czasu na rozegranie żadnego sparingu, a w treningach nie da się wszystkiego przetestować. Wcześniej nie wiedziałem, jak zespół reaguje po stracie bramki, jak grając w dziesięciu. To ważne, żeby się poznać. Wszyscy chcieliby, aby Wisła wygrywała od razu, ale pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Najpierw cieszyłem się, że wygraliśmy w Gdańsku, teraz, że zdobyliśmy cztery bramki. Gdy wrócą zawodnicy kontuzjowani, podniosą rywalizację i uderzą bardzo mocno w dzwon.

Charyzmatyczny szkoleniowiec przed rewanżowym meczem z Lechem zaapelował do kibiców Białej Gwiazdy: - Kibice są nam potrzebni. Każdy, kto jest kibicem Wisły, powinien nas wesprzeć, a nie patrzeć na to, kto z jakiego jest kraju. Od 1906 roku kibicuje się temu klubowi, to przechodzi z pokolenia na pokolenie i to jest najważniejsze. Mamy obraną drogą i mam nadzieję, że w tym spotkaniu będziemy kroczyć tą zwycięską drogą.

Komentarze (0)