Chcą wrócić jak najszybciej

Po spadku z ekstraklasy Widzew zamierza jak najszybciej powrócić do elity. W Łodzi mierzą bardzo wysoko, a gra w pierwszej lidze nikogo nie zadowala. Plan na obecny sezon jest jasny: pewny awans. Ale przy Piłsudskiego doskonale wiedzą, że swoją wartość muszą udowodnić na boisku. - Zamierzamy wygrać jak najwięcej spotkań i pokazać, na co nas stać - zapowiada Łukasz Broź.

W tym artykule dowiesz się o:

- Przede wszystkim będziemy robić to, co do nas należy. A zwyciężać w lidze wcale nie będzie łatwo. Drużyna, która spada z ekstraklasy i od razu chce do niej wrócić, ma naprawdę ciężko. Teraz każdy będzie się "spinał" na mecz z nami - mówi w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl kadrowicz Leo Beenhakkera. Bardzo zmobilizowani przeciwko łodzianom byli piłkarze Motoru Lublin, którzy nie zamierzali łatwo oddać zwycięstwa. Drużyna Waldemara Fornalika ostatecznie zdobyła trzy punkty, ale była to wygrana minimalna i niezbyt przekonywująca. - Jeśli każdy będzie się tak samo nastawiał na Widzew, wiele meczów może wyglądać bardzo podobnie. Marka naszego klubu wciąż robi swoje, więc inni będą się dodatkowo mobilizowali - dodaje Łukasz Juszkiewicz, środkowy pomocnik.

Robak królem strzelców?

Trudno się jednak dziwić, że pozostałe drużyny nieco inaczej podchodzą do konfrontacji z łodzianami. Przy Piłsudskiego udało się bowiem zatrzymać trzon zespołu, który tworzą kadrowicze z Tomaszem Lisowskim i Piotrem Kuklisem na czele. Zresztą letnie transfery Widzewa też były na miarę ekstraklasy. Oprócz uzupełnienia składu w postaci Vladimira Bednara i perspektywicznego Jakuba Kisiela (młodzieżowy reprezentant), do Łodzi zawitały posiłki z Kielc. Mowa o Marcinie Robaku i Macieju Mielcarzu. Niedaleko przeprowadzki jest również Mariusz Zganiacz.

Robak o miejsce w pierwszym składzie powinien być spokojny. Wszak Łukasz Mierzejewski nie jest typowym snajperem, a Przemysław Oziębała chyba jeszcze nie dorósł, aby być liderem zespołu. Wiele więc wskazuje, że to właśnie sprowadzony z Korony zawodnik będzie wiodącą postacią łódzkiej drużyny. - Przyszedłem do Łodzi, aby pomóc temu klubowi w awansie. Widzew zamierza szybko wrócić do elity i liczę, że za rok znów będę tam, gdzie byłem ostatnio - mówi nam "Robaczek", dla którego miniony sezon był bardzo udany. 26-latek z dziesięcioma trafieniami uplasował się w czołówce strzelców ekstraklasy. Teraz kibice mają nadzieję, że w niższej klasie rozgrywkowej Robak spokojnie zostanie najskuteczniejszym napastnikiem. - Żadnych deklaracji składać jednak nie będę. Gdybym takową złożył, a by się nie udało osiągnąć celu, byłoby sporo gadania na mnie - uśmiecha się.

Mielcarz vs Fabiniak

Znacznie trudniej będzie miał Mielcarz, bo jego konkurentem jest solidny Bartosz Fabiniak. Obaj mają za sobą epizody w pierwszej reprezentacji Polski, a także odpowiednio wyrobioną markę w rodzimej lidze. Takiej rywalizacji trenerowi Fornalikowi mógłby pozazdrościć niejeden kolega po fachu, pracujący w ekstraklasie. Jak choćby Paweł Janas pilnie szukający golkipera, a przecież Mielcarz mając do wyboru Łódź czy Bełchatów, zdecydował się na ten pierwszy wariant.

Pytanie tylko, czy teraz będzie miał miejsce w pierwszym składzie. - Widzieliśmy mankamenty w grze zawodników na pozycji bramkarza, więc sprowadziliśmy Maćka, wartościowego piłkarza, mocnego pod względem sportowym. Na pewno taka rywalizacja wychodzi na dobre, o ile zawodnicy są ze sobą w dobrych kontaktach i odpowiednio się szanują. Z własnego przykładu, wiem, że kłótnie nie sprzyjają drużynie - analizuje w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Andrzej Krzyształowicz, trener bramkarzy w łódzkim zespole. A kto będzie numerem 1 w bramce Widzewa? - Nie wiem, z Motorem zagrał Bartek Fabiniak. Co będzie potem, zobaczymy. Na pewno jednak nikomu w zespole nie będę robił pod górkę, ani tym bardziej stawiał na słabszego - przyznaje.

Inaczej niż w ekstraklasie

Zdaniem kibiców i ekspertów, Widzew jest zdecydowanym faworytem pierwszej ligi. - Ale opinie ludzi nas nie interesują, nie zwracamy na nie uwagi. Wszyscy wokoło mówią, że awansujemy z pierwszego miejsca, ale końcowy układ tabeli poznamy dopiero za kilka miesięcy - twierdzi stanowczo Łukasz Broź. Podobnego zdania jest jego imiennik, Juszkiewicz: - Do awansu jeszcze daleka droga. Swoją wyższość musimy pokazać na boisku, a poza nim możemy sobie kolorowo opowiadać. Jeśli rzeczywiście myślimy o powrocie do ekstraklasy, musimy wygrywać.

Łodzianom wrócić do elity może być ciężko z jeszcze jednego powodu. - Moi piłkarze muszą się nauczyć grać na zapleczu. Tu jest inaczej niż w ekstraklasie - twierdzi trener Fornalik. - Rzeczywiście, jest różnica. W pierwszej lidze gra nie jest tak poukładana taktycznie, nie ma też tyle wolnego miejsca i luzu. Ponadto, teraz dominuje futbol typowo siłowy. Ale to nie ma znaczenia, musimy robić swoje i to inni powinni dostosować się do naszego stylu gry - kończy Juszkiewicz.

Komentarze (0)