Przed kilkoma dniami byłemu szkoleniowcowi Groclinu Grodzisk Wlkp. stuknął dokładnie rok trenerskiej pracy przy Konwiktorskiej. Jego zespół wciąż jednak nie przekonuje, Polonia mecze udane przeplata słabymi, gra falami i to, że wciąż liczy się w walce o mistrzostwo Polski, zawdzięcza przede wszystkim słabości rywali oraz przypadkowości rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy.
W tym sezonie warszawiacy z dwudziestu dwóch meczów wygrali ledwie połowę, wiosną w słabym stylu przegrywali z GKS-em i Widzewem. - Na pewno chcielibyśmy, by to już była taka Polonia, jaką chciałem oglądać, z różnych przyczyn jednak jeszcze do tego nie doszło - przyznaje trener Zieliński. - Dysponujemy zespołem ludzi z którymi fajnie byłoby dłużej popracować. By wszystkie ogniwa zaczęły funkcjonować, potrzeba jednak czasu - nie kryje doświadczony szkoleniowiec.
Negatywny wpływ na zespół mają tempo rozgrywek i parcie na wynik. - Kolejka goni kolejkę, a każdy zły rezultat rodzi frustrację. Myślę jednak, że z meczu na mecz będzie to wyglądać coraz lepiej i może już pod koniec rundy zobaczymy wreszcie tą Polonię, jaką tu wszyscy chcielibyśmy widzieć - przyznaje Zieliński.
Trener zdecydowanie dementuje też wszelkie plotki, jakie w ciągu ostatnich kilkunastu dni narosły wokół stołecznego zespołu. Nic wspólnego z prawdą nie mają ani pogłoski o rzekomym odejściu Bruno Coutinho, ani informacje jakoby Zieliński po porażce w Bełchatowie złożył dymisję. - Gdyby człowiek zaczął te wszystkie plotki analizować, to dopiero wówczas mógłby zwariować. Ja się już na tego typu rzeczy uodporniłem, nie zamierzam wdawać się w polemiki, ani nic komentować, bo jestem skupiony na mojej pracy - podkreśla opiekun Czarnych Koszul.
Tego, że przy Konwiktorskiej jest już ponad rok, do rangi wielkiego wydarzenia podnosić nie zamierza. - Przychodziłem do tego klubu, żeby pracować jak najdłużej i trudno powiedzieć, jak to dalej będzie wyglądać. W zeszłym roku, gdy obejmowałem zespół, był on w tabeli na trzecim miejscu od końca, a teraz jesteśmy na podium i walczymy o najwyższe laury, postęp jest więc widoczny - podsumowuje Zieliński.