"Dla takich zawodników jak Wasilewski nie ma miejsca w Europie. Deportować go na Ukrainę! To skandal, że Anderlecht trzyma go w składzie" - stwierdził felietonista belgijskiego P-Magazine Hugo Camps po tym, jak Marcin Wasilewski uderzył łokciem Petera Delorge'a. Opinii utrzymanych w podobnym tonie, choć nie tak radykalnych, w Belgii nie brakuje. Poszkodowany zawodnik i media domagają się zawieszenia Polaka nawet na 10 spotkań!
To, jaką decyzję podejmie Komisja Sportowa, zależeć będzie w dużej mierze od wyjaśnień "Wasyla", które ten złoży we wtorek o 14.20. Wątpliwości, że zachowanie 31-latka nie było rozmyślne, nie mają piłkarze Anderlechtu. - Ataki wymierzone w Wasyla są nieuzasadnione. Zrobił się wokół tego ogromny szum, a Delorge trzy dni później zagrał bez żadnych problemów w kolejnym meczu - uważa Lucas Biglia.
Podobnego zdania jest gwiazdor Fiołków Matias Suarez. - Byłoby niesprawiedliwym, gdyby został zawieszony. Nie wierzę, że Wasyl miał zamiar zaatakować przeciwnika - twierdzi. - Marcin nikogo nie chciał zranić! Rzeczywiście, w przeszłości otrzymał wiele kartek, jednak w tym sezonie był wyjątkowo spokojny. Na pewno nie zrobił tego intencjonalnie - przekonuje Roland Juhasz. - Wasyl jest znakomitym obrońcą, jego absencja na pewno bardzo by nam zaszkodziła - dodaje Sacha Kljestan.
Wasilewskiemu grozi od 3 do 7 meczów zawieszenia, podczas gdy do zakończenia sezonu w Jupiler League pozostało 9 kolejek. Anderlecht jest liderem z "oczkiem" przewagi nad Club Brugge. - To prawda, że mamy alternatywę w postaci Dennisa Odoi, który zawsze jest gotowy do gry, ale nieobecność Wasyla będzie osłabieniem - mówi szkoleniowiec Ariel Jacobs.