Golkiper Cidrów przyznaje: Bramki w tym meczu paść nie miały prawa

Dla Seweryna Kiełpina występ przeciwko Polonii Bytom był swoistą sentymentalną podróżą. W jesiennych derbach Bytomia golkiper ten bronił bramki bytomian przeciwko atakom Cidrów. W sobotę role się odwróciły.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Po nieudanej przygodzie z Polonią Bytom w zimowym okienku transferowym Seweryn Kiełpin wrócił do Ruchu Radzionków, barwy którego reprezentował już półtora roku wcześniej. W sobotniej derbowej potyczce z byłymi kolegami z drużyny nie zamierzał bytomianom ułatwiać drogi do utrzymania na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy.

- Z przebiegu meczu wynik nie krzywdzi żadnej z drużyn. Przez większość meczu na boisku dominowała walka, zwłaszcza w środku pola i bramki nie padły, bo paść raczej nie miały prawa - przyznaje golkiper drużyny z Radzionkowa.

Więcej pracy od Kiełpina miał jego vis a vis w bytomskiej bramce Marcin Cabaj. Doświadczony golkiper kilka razy ratował swój zespół przed utratą bramki. - To bardzo dobry bramkarz i ze swojej roboty w tym meczu wywiązał się znakomicie. Z drugiej strony nie miał on zbyt wiele pracy, bo to spotkanie nie obfitowało w zagrożenie podbramkowe. Jedynie po stałych fragmentach gry bywało niebezpiecznie, ale na takie sytuacje jesteśmy wyczuleni - uśmiecha się bramkarz Ruchu.

Przed derbami Bytomia działacze Polonii o graczu radzionkowskiej drużyny wypowiadali się w cierpkich słowach, obarczając go winą za jesienną porażkę przy Olimpijskiej. - Jeśli mam być szczery, to w ogóle nie przejmuję się tym, co mówią działacze z Bytomia. Patrząc na to z punktu widzenia ludzkiego jest to smutne, że były pracodawca mówi takie rzeczy, ale skupiam się na swojej pracy i nie mam zamiaru wdawać się z kimkolwiek w słowne przepychanki - zapewnia Kiełpin.

Derbowe starcie Ruchu z Polonią na skutek pomniejszonej pojemności obiektu z powodu meczu podwyższonego ryzyka obejrzała garstka 199 widzów. Atmosfera widowiska niczym nie przypominała walki o prym w piłkarskim Bytomiu. - Dobrze, że kibice kręcili się za płotem i od czasu do czasu coś krzyknęli, bo dzięki temu dało się czuć atmosferę meczu derbowego. Nie wiem co góra ma na myśli nie wpuszczając na takie mecze kibiców. Nie gramy dla siebie, ani dla medialnego poklasku, ale dla tych ludzi, którzy przychodzą na trybuny tylko po to, żeby nas oglądać - podkreśla gracz drużyny z Narutowicza.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×