W ostatni czwartek Ebi Smolarek zdobył gola w meczu z FC Groningen, a już trzy dni później wystąpił w spotkaniu z Vitesse Arnhem. Tym razem ani Polak, ani jego ADO Den Haag nie wypadli najlepiej i ponieśli porażkę 0:1. - Mieliśmy szansę, aby wygrać ten pojedynek. W pierwszej połowie w zdobyciu gola przeszkodziła nam poprzeczka. Gdybyśmy wyszli na prowadzenie, byłby to zupełnie inny mecz. Ostatecznie przegraliśmy, ale nie graliśmy źle - mówi były reprezentant Polski.
Już w niedzielę w 31. kolejce Eredivisie Smolarek zmierzy się z Feyenoordem. To w tym klubie Ebi rozpoczynał karierę. Na De Kuip trafił już w 1993 roku w wieku 12 lat i opuścił Rotterdam w 2005 roku, przenosząc się do Borussii Dortmund. - To zawsze przyjemność grać przeciwko swojemu byłemu klubowi. Jednak odkąd reprezentowałem Feyenoord minęło trochę czasu i nie pamiętam prawie nikogo z kim występowałem. Ostatni rok był dla Feyenoordu dramatyczny, teraz, co cieszy, jest już lepiej. My będziemy grać jednak na własnym stadionie, na którym nie boimy się nikogo - przyznaje 31-letni napastnik. Portowcy po serii udanych występów przesunęli się na 3. miejsce w tabeli i nie tracą szans na mistrzostwo.
Kontrakt Smolarka z ADO wygasa już 30 czerwca 2012 roku. Polak radzi sobie nieźle, a zespół Maurice'a Steijna prawdopodobnie pozostanie w elicie. Czy to zwiększa szanse na podpisanie nowej umowy? - Nie martwię się o przyszłość. Teraz próbuję grać jak najlepiej, a co dalej, zastanowimy się po zakończeniu sezonu - ucina Ebi.