Kamilowi Gęśli kiedyś wróżono spore sukcesy. Po nie do końca udanej przygodzie w Wiśle Płock napastnik wrócił do swojego rodzinnego miasta i zdecydował się na kontynuowanie kariery w Stali Stalowa Wola. Ostatnio Gęśli nie szło jednak zbyt dobrze i klub zimą chciał rozwiązać z nim kontrakt. Tak się jednak nie stało, a teraz Gęśla po blisko rocznej przerwie powrócił do podstawowego składu zielono-czarnych. Już w pierwszym meczu popisał się asystą. - To była taka wielka niewiadoma. Tak naprawdę nie wiedziałem do końca, jak mi ten mecz wyjdzie. Powiem, że po roku czułem się jak taki debiutant, 18-sto latek - wyjaśniał napastnik po meczu. Jego drużyna pokonała 2:0 Pogoń Siedlce i odniosła trzecie wiosenne zwycięstwo na własnym stadionie. - Głównie mnie cieszy wygrana mojej drużyny. Wyszedłem chyba pierwszy raz od ponad chyba roku w pierwszym składzie. Wcześniej miałem liczne kontuzje. Jestem zadowolony ze swojej gry, zwycięstwa i z przebiegu meczu. Również dzięki Bartkowi Dydo wygraliśmy to spotkanie - skomentował piłkarz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. Bartłomiej Dydo, bramkarz Stalówki, już bowiem na początku potyczki obronił rzut karny.
Gęśla, jak sam przyznaje, długo miał problemy zdrowotne. Wszystko wskazuje jednak na to, że teraz dolegliwości nie będą już jego zmorą. - Podejrzewam, że z moim zdrowiem będzie już wszystko w porządku. Nie chciałbym akurat sobie wykrakać jakiegoś złego scenariusza. Powiem tak - na obecną chwilę jest wszystko w porządku - zaznacza zawodnik.
W ostatnim meczu ligowym popisał się on asystą. Gęśla minął już bramkarza, lecz piłka uciekła mu pod samą linię końcową boiska. Ten jednak niczym się nie przejmując, ograł kolejnego rywala i wyłożył futbolówkę koledze z zespołu, który skierował ją do pustej bramki. - Jestem akurat takim typem zawodnika, że lubię wchodzić w drybling. Podobne sytuacje akurat mam na treningu. Podejrzewam, że chłopaki z drużyny spodziewali się tego - stwierdził piłkarz z uśmiechem na ustach. - Zachowałem się tak pod wpływem chwili. Nie byłem pewny do końca, czy bramka jest pusta - dodał.
Od momentu, gdy opiekunem zielono-czarnych został Mirosław Kalita, ci prezentują się bardzo dobrze. Wiosną Stal odniosła już trzy zwycięstwa i zanotowała jedną porażkę. Nowy trener nie boi się ofensywnego ustawienia swojego zespołu, co akurat w drugiej lidze jest rzadkością. - Wyszliśmy ustawieni 4-3-3. To było eksperymentalne ustawienie ze względu na to, że w sumie trzech napastników, których mamy w składzie, dobrze się sprawuje. Trener miał bolączkę i nie wiedział, jak nas ustawić. Stwierdził, że zagramy 4-3-3, typowo ofensywie. Szkoleniowiec wiedział, że drużyna przeciwna ma problem ze strzelaniem bramek. My chcieliśmy akurat zagrać ofensywie, pierwsi strzelić gola. Myśleliśmy, że wtedy mecz się ułoży pod nas i akurat tak w sumie wyszło - wspomina mecz z Pogonią Siedlce napastnik Stalówki.
W Stalowej Woli wszyscy żałują jedynej wiosennej porażki, która drużynie przydarzyła się w Krakowie z Garbarnią. Gdyby nie ona, Stal mogłaby liczyć się jeszcze w walce o czołowe lokaty. - Jeżeli byśmy mieli tak wymieniać każdy mecz z rzędu, który mogliśmy wygrać, to podejrzewam, że nie ponosilibyśmy żadnej porażki. Zdarzyła się przegrana w Krakowie. Wygrywa ta drużyna, która strzeli więcej bramek. Powiedzmy, że przegraliśmy zasłużenie - skomentował były zawodnik płockiej Wisły.
Jak mówi sam, nie był on zaskoczony tym, że po tak długiej przerwie zagrał w podstawowym składzie zielono-czarnych. - Jeżeli chodzi o moją predyspozycję to dobrze czułem się na treningach i miałem nadzieję, że prędzej czy później tak będzie. Nie byłem zaskoczony. Wiedziałem, na co mnie stać. Byłem akurat jedynie zaskoczony ustawieniem 4-3-3 - wyjaśnił.
Gęślę zimą w Stalowej Woli już skreślano. Ten jednak postanowił pozostać w Stalówce. - Miałem niesmak po pierwszym półroczu w Stalowej Woli. Jeżeli miałbym odejść po takiej rundzie, to dla mnie to trochę jednak nie byłoby miłe. Chciałem odejść z godnością. Powiedziałem, że jeszcze spróbuję, pokażę publiczności - wyjaśnił piłkarz, którego kiedyś uważano za spory talent.
O co w tym sezonie grają jeszcze Stalowcy? - Chcemy się przypodobać publiczności i grać dla niej, dla siebie i na własne kontrakty w przyszłości. Miejmy nadzieję, że gra będzie szła tylko do przodu. Wydaje mi się, że w przyszłości Stal Stalowa Wola powinna być wyżej - podkreślił Gęśla. - Fajnie by było, jeżeli byśmy skończyli w pierwszej trójce - podsumował zawodnik, który nie może się już doczekać strzelonej przez siebie bramki.