Arka Gdynia zaczęła spotkanie utrzymując się przy piłce i konstruując nieśmiałe akcje ofensywne. Bardzo aktywnymi gdynianami na początku meczu byli Piotr Tosik oraz Bartosz Flis. Po dwójkowej akcji tych zawodników w 11. minucie powinno być 1:0 dla Arki. 1:0 było, ale minutę później, po fatalnym błędzie obrony z ostrego kąta uderzył Tosik i ofiarnie interweniujący Piotr Bazler wpakował piłkę do własnej siatki.
Zimny prysznic wyraźnie obudził Dolcana Ząbki, który rzucił się do odrabiania strat. W 15. minucie Rafał Grzelak nieźle uderzył z rzutu wolnego, ale jego uderzenie przeleciało nad bramką Macieja Szlagi. W 17. minucie Bazler był o włos od odkupienia swoich win, ale jego przepiękne, atomowe uderzenie z 25 metrów ugrzęzło w bocznej siatce bramki Śledzi.
Nie wyrównał też Maciej Tataj, który w 22. minucie otrzymał idealne, górne podanie od Damiana Jakubika i strzelił z główki, ale Szlaga fenomenalnie rzucił się w róg bramki i uratował podopiecznych Petra Nemeca. Sędzia Erwin Paterek i jego asystenci odgwizdywali niemal każdą sytuację, w której choćby padło najmniejsze podejrzenie spalonego. Wiąże się z tym karygodne zachowanie Tataja z 26. minuty, kiedy to dostał znakomitą piłkę z głębi pola i był pewny, że sędzia odgwiżdże ofsajd, jednak chorągiewka sędziego bocznego nie poszła w górę - ten moment zawahania wykorzystali obrońcy Arki i zablokowali strzał piłkarza Korony Kielce wypożyczonego do Dolcanu.
Dolcan napierał, a gdynianie wyraźnie przesypiali ostatni kwadrans I połowy. Gdy już sędzia pokazał, że dolicza minutę do pierwszej części gry, znów koledzy znakomicie obsłużyli Tataja, i tym razem ząbkowski napastnik uderzył po długim rogu i umieścił piłkę w siatce Szlagi.
W 51. minucie były piłkarz Widzewa Łódź, Piotr Kuklis znalazł się niepilnowany na 16 metrze pola karnego gospodarzy. Jego strzał był bajeczny, ale słupek uratował bardzo pewnego w tym meczu Rafała Leszczyńskiego.
W 62. minucie mogło być 2:1 dla Dolcanu, ale po centrze Roberta Chwastka znakomicie dysponowany Szlaga wyłuskał piłkę spod nóg Tataja. Arka napierała coraz bardziej, ale nie mogła dojść do klarownej sytuacji strzeleckiej, a to była tylko woda na młyn dla kontr gospodarzy.
W 70. minucie Tataj znów miał piłkę na nodze na 16 metrze, ale Szlaga był tego dnia jego koszmarem - golkiper wybił piłkę na rzut rożny. Gdy w 80. minucie sędzia pokazał drugą żółtą kartkę Bartoszowi Osolińskiemu wydawało się, że Arka ma spore szanse na 3 punkty. Nic takiego się jednak nie stało - gracze z Gdyni cały czas przebywali z piłką pod bramką Leszczyńskiego, ale nic z tego nie wynikało.
Ku uciesze kibiców gospodarzy, sędzia 14 minut później odgwizdał koniec spotkania.
Arka Gdynia nie zachwyciła, i choć wykazała się większą piłkarską kulturą, gdyby nie Szlaga, wyjeżdżałaby z Ząbek bez punktu. Dolcan rozegrał bardzo dobre zawody, a gdyby Tataj wykorzystał więcej swoich sytuacji - byłoby trzecie zwycięstwo ligowe Dolcana z rzędu.
Dolcan Ząbki - Arka Gdynia 1:1 (1:1)
0:1 - Bazler (sam.) 12'
1:1 - Tataj 45'
Składy:
Dolcan Ząbki: Leszczyński - Jakubik, Hirsz, Ciesielski, Chylaszek (72' Koziara), Chwastek (76' Zapańsnik), Grzelak, Osoliński, Bazler, Świerblewski, Tataj (83' Stańczyk).
Arka Gdynia: Szlaga - Krajanowski, Jarun, Mazurkiewicz, Jarzębowski (63' Kowalski), Radzewicz (86' Jędrzejowski), Tomasik, Kuklis, Pruchnik, Flis, Surdykowski (72' Nwaogu).
Żółte kartki: Jarzębowski, Mazurkiewicz, Radzewicz, Jarun, Krajanowski (Arka) oraz Osoliński (Dolcan).
Czerwona kartka: Osoliński (Dolcan) /80' - za drugą żółtą.
Sędzia: Erwin Paterek (Lublin).
Widzów: 400.