Podbeskidzie straciło pierwsze punkty (relacja)

Po serii porażek Motor w końcu się przełamał. Lublinianie nie zdołali ograć drużyny z Bielska-Białej, ale bezbramkowo zremisowali, co i tak jest dla nich sukcesem. Goście stworzyli sporo sytuacji podbramkowych, jednak wyraźnie brakowało im skuteczności.

Pierwsze minuty nie dostarczyły kibicom wielu emocji. Po licznych wrzutkach zarówno Motoru, jak i Podbeskidzia piłkę albo wybijali obrońcy, albo mijała ona wszystkich piłkarzy w polu karnym.

Z czasem zawodnicy stali się bardziej precyzyjni. W 12. minucie, po dośrodkowaniu Janusza Iwanickiego z lewej strony boiska, Marcin Popławski kapitalnie strzelił z pierwszej piłki tuż przy słupku, a Łukasz Merda sparował piłkę poza linię końcową.

Tuż po upływie kwadransa gry Podbeskidzie odpowiedziało. Damian Świerblewski otrzymał piłkę przed szesnastką Motoru, ruszył do przodu, ale przegrał pojedynek sam na sam z Przemysławem Mierzwą. Po chwili nie popisali się defensorzy Motoru i tylko patrzyli, jak rywale rozgrywają akcję. Futbolówkę otrzymał Mariusz Sacha i uderzył, ale został zablokowany. Piłka wróciła do niego, ale wcześniej trafiła w jego rękę. Co prawda 21-letni gracz strzelił po raz drugi, tym razem tuż nad poprzeczką, lecz arbiter był czujny i chwilę wcześniej przerwał grę.

Sacha miał jeszcze jedną kapitalną okazję do wpisania się na listę strzelców. Po kolejnym fatalnym błędzie rywali przejął piłkę na 16. metrze, jednak uderzył zbyt lekko, aby zaskoczyć Mierzwę.

Wiele zamieszania pod bramką Motoru siali skrzydłowi Podbeskidzia. Paweł Żmudziński i Świerblewski często brali udział w akcjach ofensywnych, wymieniali się pozycjami, ale ich dośrodkowania na ogół przechwytywali rywale.

Przerwa wniosła ożywienie w poczynania obu drużyn. W 48. minucie Żmudziński płasko zagrał w pole karne Motoru, gdzie nad piłką przeskoczył Martin Matus, myśląc, że za plecami ma kolegę z zespołu. Był to jednak Michał Zawadzki, który zażegnał niebezpieczeństwo.

Dwukrotnie szczęścia próbował Sacha, ale najpierw nie trafił w bramkę, a później na wysokości zadania stanął Mierzwa. W 73. minucie goście po raz kolejny byli bliscy objęcia prowadzenia. Defensorzy lubelskiej drużyny nie upilnowali Matusa, który stanął oko w oko z golkiperem Motoru i nieczysto trafił w piłkę, strzelając wprost w niego.

Sędzia podyktował sporo rzutów wolnych w okolicach pola karnego gospodarzy, co spotykało się z protestami piłkarzy i kibiców Motoru, jednak Podbeskidzie nie wykorzystało żadnego z nich.

Na 9 minut przed końcem regulaminowego czasu gry lewą stroną boiska szarżował Krzysztof Zaremba, podał w pole karne, gdzie trzej zupełnie niepilnowani jego koledzy z drużyny nie potrafili skierować piłki do siatki. Bohaterem Bielska-Białej mógł zostać Sacha, ale nie trafił w futbolówkę! - Może on był bardziej wystraszony ode mnie, dlatego nie trafił w piłkę - żartuje Mierzwa.

Niewykorzystane okazje mogły zemścić się na gościach, gdy Jarosław Pacholarz mocno strzelił zza pola karnego, a Merda tylko wybił piłkę przed siebie. Nie było tam jednak ani jednego gracza Motoru, więc golkiper spokojnie naprawił błąd. - Strzał był dobry, bramkarz miał problemy - ocenia Pacholarz. Z kolei bramkarz Podbeskidzia bagatelizuje zagrożenie stwarzane przez rywali: - Miałem wrażenie, że byłem bezrobotny - przekonuje.

Motor Lublin - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0

Składy:

Motor Lublin: Mierzwa - Lenart (72' Misztal), Bożyk, Ptaszyński, Zawadzki - Żmuda, Lipecki, Rafał Król - Popławski (84' Pacholarz), Kamil Król (90' Kowalczyk), Iwanicki.

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Merda - Cienciała, Dancik, Szmatiuk, Osiński - Świerblewski (73' Chrapek), Jarosz, Matusiak (90' Hirsz), Żmudziński, Sacha - Matus (73' Zaremba).

Żółte kartki: Bożyk, Iwanicki, Lipecki, Ptaszyński (Motor) oraz Osiński (Podbeskidzie).

Sędzia: Michał Mularczyk (Skierniewice).

Widzów: 2000 (gości: 10).

Najlepszy piłkarz Motoru: Rafał Król.

Najlepszy piłkarz Podbeskidzia: Paweł Żmudziński.

Piłkarz meczu: Paweł Żmudziński.

Komentarze (0)