- Daliśmy z siebie wszystko i w przekroju całego meczu byliśmy lepsi od Lecha. Oni wykorzystali tę sytuację, jaką sobie stworzyli w pierwszej połowie i później nam było ciężko stwarzać klarowne sytuacje pod bramką rywala, bo lechici cofnęli się na własną połowę - podsumował spotkanie Jakub Rzeźniczak. - Tak się ten mecz ułożył, a nie inaczej, mimo tego nadal jesteśmy liderem, jeśli wygramy trzy kolejne mecze, to będziemy mistrzem - dodał.
Mimo porażki i nie najlepszego bilansu ostatnich spotkań, wojskowi nie tracą optymizmu w kontekście utrzymania się na pozycji lidera T-Mobile Ekstraklasy, a co za tym idzie - zdobycia mistrzowskiego tytułu. - Wszyscy musimy być optymistami, jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli. Świat się nie kończy na jednym spotkaniu, na porażce z Lechem Poznań. Podczas całego meczu były dobre momenty i w większości spotkania to my przeważaliśmy i posiadaliśmy piłkę. Brakowało sytuacji podbramkowych. Poprawimy to w kolejnym meczu i już będzie dobrze - zapewnił obrońca warszawskiej drużyny.
Rzeźniczak podkreślił również, iż w zespole nie ma problemów z motywacją. - Myślę, że każdy w obecnej sytuacji zdaje sobie sprawę z tego, w jakim jesteśmy miejscu. Jeśli chcemy się utrzymać na pierwszym miejscu, to nie ma innej opcji, niż ta, żeby każdy dawał z siebie wszystko.
Maciej Skorża na początku drugiej połowy w miejsce Jakuba Rzeźniczaka desygnował do gry Janusz Gola. - Uważam, że wpuszczenie Janka Gola było posunięciem mającym na celu wprowadzenie bardziej kreatywnego zawodnika na środku pola - stwierdził "Rzeźnik".
Zgodnie z przedmeczowymi oczekiwaniami, Legia zagrała defensywą. Czy bardziej otwarta gra nie przełożyłaby się na inny wynik? - Jak przegrywamy, to wszyscy marudzą. W poprzedniej rundzie Ivica (Vrdoljak - przyp. red.) grał z Arielem Borysiukiem a nie sądzę, żeby Ariel był bardziej usposobiony ofensywnie ode mnie. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, bo tak się układały mecze. Doszukiwanie się w naszej grze tego, że wychodziliśmy za bardzo defensywnie, jest na wyrost - skomentował Rzeźniczak.
Legioniści będą mieli niewiele czasu na rozmyślania i analizy meczu z Lechem, bowiem już we wtorek zagrają w Kielcach w finale Pucharu Polski. - Niespełna dwa tygodnie temu wygraliśmy 2:0 z Ruchem w lidze, nie widzę teraz sygnałów, abyśmy mieli zagrać gorzej w finale Pucharu Polski w Kielcach. Jedziemy po puchar - nie ukrywał piłkarz klubu z Łazienkowskiej.
celny strzał na bramkę Lecha oddali w drugiej połowie, a tak to grali taką samą kopaninę jak i Lech...