Po meczu z Dolcanem Ząbki na Polonię Bytom spłynęła fala krytyki. Kibice zawyrokowali, że nie wybaczą drużynie drugiego w przeciągu roku spadku, a futbolowi znawcy poczęli wieszczyć niebiesko-czerwonym pewną degradację.
- Jest nam wstyd za ten wynik. Remis w tym meczu to była nasza porażka, ale nikt nam nie może odmówić determinacji i zarzucić, że nie chcieliśmy wygrać - ocenia Marcin Cabaj, golkiper śląskiej drużyny.
Polonia nie potrafi w lidze wygrać od czterech spotkań. Jeden mecz przegrała i trzy zremisowała. - Mieliśmy w ostatnich kolejkach trzy wyjazdy z rzędu i nie były to wyjazdy po 100 km, tylko łącznie kilka tysięcy. Ciężko się po takim maratonie zregenerować, a my musieliśmy z marszu przystąpić do kolejnego spotkania - analizuje gracz drużyny z Olimpijskiej.
- Na pewno nie tak mecz z Dolcanem miał w naszym wykonaniu wyglądać. Do momentu objęcia prowadzenia było z naszą grą wszystko w porządku. Dopiero sytuacja, która poskutkowała stratą bramki była naszym pierwszym poważnym błędem. Najpierw niepotrzebna strata w środku pola, potem głupi faul i złe krycie przy stałym fragmencie gry. To się musiało tak skończyć, bo przy bramce nie miałem za wiele do powiedzenia - przyznaje Cabaj.
Polonia miała w meczu z ząbkowską drużyna kilka wybornych okazji strzeleckich, których nie zdołała przekuć na bramkę. - Mieliśmy mnóstwo okazji do zdobycia drugiego gola. Musimy się wreszcie nauczyć, że 1:0 to nie jest bezpieczne prowadzenie i dopiero strzelenie drugiej czy trzeciej bramki pozwala mieć mecz pod kontrolą. My tego nie uczyniliśmy i dlatego zdobyliśmy punkt, a nie trzy - wyjaśnia bramkarz bytomian.
Doświadczony golkiper był surowy w ocenie pracy sędziów. - Nie gwizdali oni w tym meczu po gospodarsku. Praktycznie każdy wyskok do głowy kończył się domniemanym faulem. Często rzuty wolne były naciągane, zwłaszcza te podyktowane w okolicach naszego pola karnego. Po stałych fragmentach gry i szybkich kontratakach Dolcan był naprawdę groźny. Ten punkt na pewno nas nie cieszy, ale musimy go szanować. Rywale trafili przecież w poprzeczkę i mogliśmy równie dobrze ten mecz przegrać - zauważa zawodnik Polonii.
- Porażka z Dolcanem zakończyłaby naszą walkę o utrzymanie. My tymczasem ciągle tracimy tylko i aż pięć punktów do Wisły Płock. Wiadomo, że wygrywając to spotkanie, mogliśmy sobie znacząco ułatwić zadanie i zrobić duży krok w kierunku utrzymania, ale przy siedmiu meczach pięć punktów to dystans do nadgonienia. Gramy jeszcze z Polkowicami i Wisłą. Chcąc się utrzymać, będziemy w tamtych wyjazdach szukać punktów. Zagraliśmy dwa ostatnie mecze na "zero" z tyłu i podtrzymanie tej passy dałoby nam zwycięstwo. Straciliśmy bramkę, która kosztowała nas utratę dwóch punktów, ale nadal jesteśmy w grze i nie odpuścimy do końca - zapowiada gracz niebiesko-czerwonych.