Najlepsze i najgorsze zagrania 28. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Pavel Stano został wybrany przez portal SportoweFakty.pl najlepszym piłkarzem 28. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Z kolei najładniejszą bramkę naszym zdaniem zdobył [tag=13919]Danijel Ljuboja[/tag]. Zobacz kto wygrał pozostałe kategorie z cyklu "Najlepsze i najgorsze zagrania T-Mobile Ekstraklasy".

W tym artykule dowiesz się o:

Piłkarz kolejki: Pavel Stano (Korona Kielce). Kto by pomyślał, że stoper Korony nagle zagra na środku ataku?! Leszek Ojrzyński wszystkich zaskoczył, a Stano rozegrał popisową partię - strzelił dwie zwycięskie bramki.

Gol kolejki: Danijel Ljuboja (Legia Warszawa). Drugą bramkę z rzutu wolnego zdobył w tym sezonie Ljuboja. Tym razem pięknie uderzył nad murem w spotkaniu z Jagiellonią Białystok.

Głupota kolejki: Cracovia. Zawodnicy Pasów bezsensownie faulowali graczy Wisły Kraków i w efekcie dostali dwie czerwone kartki. Ambicje trzeba odgrodzić grubą kreską od głupich fauli.

Biegaczo-kopacze kolejki: Widzew Łódź. Piłkarzami ich nie nazwiemy. To, co pokazali to zasługuje na jedno słowo - skandal.

Kłamczuch kolejki: Jakub Bartkowski (Widzew Łódź). Po meczu z Lechią zarzekał się, że on i jego koledzy z zespołu starali się grać jak najlepiej. Na pewno...

Wytłumaczenie kolejki: Pogoda. To słowo najczęściej padało z ust piłkarzy Widzewa po meczu i zostało odmienione przez wszystkie przypadki.

Passa kolejki: Lech Poznań. Kolejorz ma znakomitą passę. Wygrał sześć z ostatnich siedmiu spotkań. Nie potrafił pokonać tylko Korony Kielce. W minionej kolejce zwyciężył w pojedynku z Polonią Warszawa. Lech wciąż ma szansę na tytuł.

Powrót kolejki: Marcin Wodecki (Górnik Zabrze). Rezerwowy Górnika wszedł na boisko w drugiej połowie meczu z Podbeskidziem i w trzy minuty strzelił dwie bramki. Były król strzelców Młodej Ekstraklasy przed rokiem decydował m.in. o zwycięstwie zabrzan nad Lechem Poznań. Wtedy też ustrzelił dublet.

Psikus kolejki: Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białystok). Przez 12 lat nie zdobył gola przy Łazienkowskiej i strzelecką niemoc przerwał na trzy kolejki przed końcem sezonu, w którym Legia walczy o mistrzostwo. Jeśli Legii do tytułu zabraknie choćby punktu, to Franek łowca bramek będzie miał w tym duży udział.

Przyspieszenie kolejki: Maciej Makuszewski (Jagiellonia Białystok). Zawodnik Jagiellonii powiedział, że z Legią zagra choćby na jednej nodze (efekt uraz odniesionego w poprzednim spotkaniu). Do dyspozycji w starciu z wojskowymi miał jednak dwie kończyny, z czego kontuzjowanej nie mógł wykorzystywać w pełni, a mimo tego kilka razy śmiało wypuścił się w okolice pola karnego warszawian z ogromnym trudem powstrzymywany przez gospodarzy.

Stracona szansa kolejki: Ismael Blanco (Legia Warszawa). W 83. minucie Argentyńczyk znalazł się w bardzo dogodnej sytuacji pod bramką Sandomierskiego, do linii bramki miał około 7 metrów. Nie powstrzymywany przez nikogo powstrzymał sam siebie, chwila zawahania sprawiła, że dobiegł do niego piłkarz Jagi i fantastyczna szansa na zdobycie bramki została zmarnowana.

Podziękowanie kolejki: Kibice Legii. Podziękowali swojej drużynie za zdobycie Pucharu Polski. Po gwizdku rozpoczynającym spotkanie zarzucili bramkę Sandomierskiego serpentynami a cała Żyleta pokryła się flagami, banerami w barwach Legii, ponadto na środku pojawiła się jeszcze duża sektorówka przedstawiająca rysunek pucharu. Przez 7 minut kibice śpiewali, a piłkarze nie mogli grać.

Doping kolejki: Ruch Chorzów. Piłkarze Ruchu w meczu z ŁKS byli dopingowani przez 199 dzieci - wychowanków domów dziecka i ośrodków wychowawczych. Okazało się, że można wspierać zespół bez wulgaryzmów, rac i obrażania rywala. A gdy arbiter zdaniem młodej publiczności pomylił się usłyszał: sędzia kalosz.

Liczba kolejki: 21. Tyle sekund potrzebował na strzelenie w meczu z ŁKS gola zespół Ruchu. Mniej więcej tyle samo czasu minęło od momentu wejścia na boisko Marka Gancarczyka, który w pierwszym sprincie doznał urazu mięśnia dwugłowego.

Filozof kolejki: Maciej Iwański (ŁKS Łódź). Po meczu w Chorzowie Maciej Iwański poproszony o komentarz do meczu zaczął filozofować: porozmawiamy jak się utrzymamy, a że raczej nam się to nie uda to nie będziemy rozmawiali. Były kadrowicz nie podzielił się wrażeniami, ale my już wiemy co Iwański będzie robił po zakończeniu kariery. Niech drżą Platon i Arystoteles.

Pech kolejki: Pawel Widanow (Zagłębie Lubin). Już w piątej minucie Śląsk zdobył bramkę po tym jak pechowo piłka odbiła się od bułgarskiego obrońcy.

Komentarze (3)
avatar
Grek Zorba
2.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no to nie usłyszymy co największa gwiazda w historii polskiej piłki nożnej Maciej Iwański, zwany niegdyś pieszczotliwie pączkiem, ma do powiedzenia. Chłop miał kiedyś papiery na granie, ale po Czytaj całość
salata
1.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bez przesady Widzew grał jak drużyny z 2 ligi 
avatar
Sawczenkos
1.05.2012
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Dla mnie to piłkarze Widzewa nawet piłki nie kopali, co najwyżej to ją lekko turlali. To było bardzo pasjonujące widowisko sportowe, a ponoć stadion to nie teatr