Jeszcze nie tak dawno Adam Matuszczyk regularnie występował w podstawowym składzie pierwszoligowego FC Koeln. Gdy szkoleniowiec odstawił go na ławkę, odszedł na wypożyczenie do Fortuny Duesseldorf, by grać częściej. Okazało się jednak, że trafił z deszczu pod rynnę. Dla trenera dotychczasowego drugoligowca, Norberta Meiera 23-latek nie jest pierwszym wyborem.
W ostatnich tygodniach zdarzyło się kilka meczów w 2. Bundeslidze z udziałem Fortuny, w których Matuszczyka w ogóle zabrakło na murawie. W czwartkowym barażu z Herthą Berlin Polak wszedł do gry w 72. minucie po tym, jak zespół z Esprit-Arena objął prowadzenie 2:1. Kadrowicz Smudy nie błysnął, ale wypełnił zadania defensywne i skazywani na pożarcie goście wywieźli z Olympiastadion zwycięstwo.
- Dla mnie to bardzo pozytywny znak, że mogłem rozegrać te 20 minut. Cieszy fakt, że otrzymałem szansę w decydującej fazie kluczowego spotkania. To pokazuje, że trener mi ufa - przekonuje Matuszczyk. Czy środkowy pomocnik pojawi się na boisku we wtorkowym rewanżu, trudno wyrokować. - Zamierzamy udowodnić naszą wyższość i przypieczętować awans - zapowiada reprezentant Polski.
HERTHA - FORTUNA 1:2 ->>>