Mecz z Wartą Poznań zespół GKS-u Katowice chciałby jak najszybciej wymazać z pamięci. - Zostaliśmy znokautowani w dziesięć minut i potem już nic nie mogliśmy zrobić. Druga połowa może była trochę bardziej wyrównana, ale i tak Warta wszystko od początku do końca kontrolowała. Był to w tym meczu przeciwnik totalnie poza naszym zasięgiem - przyznaje Rafał Górak, opiekun drużyny z Bukowej.
Szkoleniowiec katowickiej drużyny nie ma pojęcia, co w meczu z poznaniakami stało się z jego zespołem. - Gdybym chciał pobawić się w znachora, to pewnie coś bym powiedział na temat przyczyn naszej porażki. Nie umiem jednak wróżyć, a nie chcę kłamać. Fakt jest taki, że nie przypominaliśmy na boisku zespołu, który w poprzednich meczach dobrze radził sobie z Arką Gdynia, Polonią Bytom czy nawet w przegranym spotkaniu z Pogonią. Wtedy było widać pomysł w naszej grze. Z Wartą nie był on widoczny nawet w najmniejszym stopniu - kręci głową z niedowierzaniem trener GieKSy.
- Zdawaliśmy sobie sprawę z rangi tego spotkania. Nie wiem, co mogłoby nas w tym meczu sparaliżować, ale tak właśnie na boisku wyglądaliśmy. Doszukiwanie się we wszystkim drugiego dna byłoby opowiadaniem dyrdymałów. Zagraliśmy po prostu najsłabsze spotkanie w tej rundzie. Jest nam za to wstyd, ale takie mecze się zdarzają. W każdym sezonie trzeba zagrać najlepszy i najsłabszy mecz. Ten drugi mamy już za sobą. Tego pierwszego mam nadzieję doczekać się w Gliwicach - przekonuje Górak.
Klęska w meczu z Wartą może podziałać na śląski zespół mobilizująco. - Przegraliśmy bardzo wysoko i zdecydowanie. Nie ma się co doszukiwać płytkich tłumaczeń. Być może taki mecz był nam potrzebny i w szatni to wszystkimi wstrząśnie. Wszyscy to co się wydarzyło przeżywamy bardzo głęboko i poważnie. Cały czas mamy świadomość co w tym sezonie nam grozi, ale nie mamy prawa do narzekań. Sami się w ten kozi róg zapędziliśmy i sami musimy poszukać sposobu, by się z niego z twarzą wydostać - podkreśla szkoleniowiec katowickiej drużyny.
Sztab szkoleniowy GieKSy przed derbami z Piastem Gliwice zmuszony jest pracować nad psychiką drużyny całkowicie rozbitą po środowym blamażu z Wartą. - Z naszej perspektywy dobrze jest, że przed derbami mamy przerwę nie trzy, a czterodniową. Na pewno przez ten czas siądziemy w szatni i będziemy bardzo szczerze ze sobą rozmawiać. Szukać złotego środka na każdą bolączkę naprawdę nie jest łatwo. Trzeba z każdym problemem się zmierzyć i znaleźć najlepsze jego rozwiązanie. Nad tym będziemy usilnie pracować, bo nie możemy w takim stanie przystąpić do derbowego spotkania - puentuje trener jedenastki ze stolicy Górnego Śląska.