W sezonie 1998/1999 Bayern Monachium walczył w finale na Camp Nou z Manchesterem United. Niemcy prowadzili od 6. minuty i mieli kilka dobrych okazji do podwyższenia wyniku. W doliczonym czasie gry Olivera Kahna pokonali jednak kolejno Teddy Sheringham i Ole Gunnar Solskjaer i Puchar Europy pojechał na Old Trafford, a Bawarczycy mogli rozpaczać, że nie wykorzystali ogromnej szansy.
W sobotni wieczór drużyna Juppa Heynckesa była chyba jeszcze bliżej upragnionego celu. - Mieliśmy trzy piłki meczowe. Kiedy w 83. minucie strzeliliśmy na 1:0, kiedy w dogrywce dostali rzut karny i kiedy prowadziliśmy w serii jedenastek. Mimo to nie wygraliśmy. Zmarnowaliśmy nieprawdopodobną okazję - ocenił Karl-Heinz Rummenigge.
- Zostaliśmy niestety z pustymi rękami, co jest bardzo przygnębiające. Wracają wspomnienia z 1999 roku z Barcelony. To, co się tam wydarzyło, było niesamowicie gorzkie i brutalne. Teraz czujemy się jednak jeszcze gorzej i przede wszystkim czujemy się niepotrzebni. Trudno zrozumieć, dlaczego nie wygraliśmy - dodał przedstawiciel Bayernu Monachium.
W zakończonym sezonie Bawarczycy zajęli 2. miejsce w Bundeslidze, Pucharze Niemiec i Lidze Mistrzów. Czy Philippowi Lahmowi i spółce brakuje genu zwycięzców?
Finał z 1999 roku. Manchester po dramatycznej końcówce pokonuje Bayern (Basler 6' - Sheringam 90+1', Solskjaer 90+3'):
Ot i cała przyczyna porażki...