Polonia Bytom po porażce z Arką Gdynia straciła szanse na utrzymanie na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. Dziś wielką niewiadomą jest co czeka śląski klub w II lidze. Co prawda upadek Polonii podobno nie grozi, ale nad bytomianami w dalszym ciągu ciąży zakaz transferowy, który uniemożliwia im dokonanie kadrowych roszad w letniej przerwie w rozgrywkach.
Dla działaczy klubu z Olimpijskiej priorytetem jest dziś zatrzymanie miażdżącej większości graczy obecnie w Polonii występujących. O tym jak trudne będzie to zadanie świadczy fakt, że wiosną w niebiesko-czerwonych barwach występowali m.in. Hermes Neves Soares, Jean Paulista czy Przemysław Trytko. Wszyscy ci zawodnicy z powodzeniem mogliby szukać nowego pracodawcy, ale wiążą ich kontrakty z bytomskim klubem, które obowiązywać będą także po spadku.
Pewniakiem do odejścia jest jedynie Marcin Cabaj. Doświadczony golkiper ma w kontrakcie kwotę odstępnego w wysokości 50 tys. złotych, która nie powinna być przeszkodą dla żadnego klubu I ligi. - Musieliśmy w taki sposób tę umowę skonstruować, bo jest to doświadczony bramkarz i mieliśmy świadomość, że niemożliwym byłoby zatrzymać go u nas na dłużej, niż pół roku - przekonuje Lukas Killar, dyrektor sportowy Polonii.
- Kadrę mamy utrzymaną, bo większość zawodników obecnego zespołu ma kontrakty także na grę w II lidze. Naszą sytuację komplikuje zakaz transferowy, który ciągle ciąży na klubie. Nie możemy ściągać zawodników z zewnątrz, dlatego skupialiśmy się na tym, żeby naszych piłkarzy szerokiej kadry nie sprzedawać na grosze, a wypożyczać do niższych lig i ogrywać. Spodziewam się, że z wypożyczeń wróci czterech zawodników i tylu samo po spadku z klubu odejdzie - wyjaśnia działacz bytomskiego klubu.
W Bytomiu nie gaśnie wiara, że w Polonii występuje jeszcze kilku młodych graczy na miarę potencjału Jakuba Świerczoka, który zimą za milion euro przeniósł się ze śląskiego klubu do FC Kaiserslautern. - W drużynie juniorów mamy kilku fajnych chłopaków i będę chciał przynajmniej dwóch z nich włączyć do kadry pierwszego zespołu. W naszej sytuacji musimy stawiać na wychowanków. Chcemy szybko wrócić do I ligi - podkreśla Killar.
Degradacja Polonii mocno zabolała Czecha, który jesienią był kapitanem drużyny. - To wszystko jeszcze siedzi w głowie i muszę się poważnie nad tym wszystkim zastanowić. Robię jakiś plan naprawczy pionu sportowego, ale zanim go skończę, to jeszcze potrwa. Do rozegrania została nam jeszcze jedna kolejka i dopiero wtedy sezon się skończy. Potem swój plan przedstawię zarządowi i wtedy piłka będzie po stronie działaczy. To oni zadecydują co dalej będzie z Polonią - puentuje szef pionu sportowego bytomskiego klubu.