Sandecja rozdaje wypowiedzenia

Władze pierwszoligowego klubu z Nowego Sącza przystąpiły do przeprowadzania zmian personalnych. Na razie trzem zawodnikom wręczono wypowiedzenia, a jeden piłkarz dobrowolnie odszedł z drużyny.

Pierwsze działania zarządu w sprawach kadrowych zostały przedstawione przez rzecznika prasowego Sandecji. - Woźniak, Midzierski oraz Różalski to zawodnicy, którym zarząd klubu wręczył miesięczne wypowiedzenia. Jak przyznał wiceprezes Wiesław Leśniak nie oznacza to jednak, że zawodnicy ci definitywnie rozstaną się z Sandecją. Możliwe jest jeszcze podpisanie z nimi nowych umów od dnia pierwszego lipca. W przyszłym tygodniu ma wyjaśnić się również sprawa trenera Roberta Moskala. Szkoleniowiec dokonał przed zarządem oceny swojej pracy, przedstawił także plan przygotowań do nowego sezonu - w imieniu władz MKS-u zakomunikował przedstawicielom mediów Dariusz Grzyb.

Główni bohaterowie tej sytuacji, zdradzają nieco więcej szczegółów na temat rozmów o dalszej współpracy z klubem oraz sposobu prowadzenia negocjacji w kwestii kontraktów. - Prezesi podczas rozmowy zarzucili mi, że jestem bramkarzem niepewnym. Jako przykład podali mecz z Bogdanką Łęczna, wytykając mi błąd przy jednej ze straconych bramek. Nie wiem czy był to tylko ich pogląd, czy też wniosek po rozmowie z trenerem - ujawnił Mariusz Różalski, po czym przedstawił możliwy scenariusz dotyczący swojej dalszej kariery. - Rozmawiałem z pewną osobą reprezentującą Kolejarza Stróże. Złożyłem im propozycję zatrudnienia mojej osoby, a co z tego wyjdzie ma okazać się w przyszłym tygodniu. Wtedy mam otrzymać od nich odpowiedź - dodał były gracz Kmity Zabierzów.

Marcin Woźniak całym zamieszaniem był bardzo zdziwiony. - Szczerze mówiąc to dowiedziałem się o tym wypowiedzeniu z Internetu. Otrzymałem telefon od znajomego, abym zobaczył sobie informację na mój temat podaną przez klubowy portal. Nawet nie wiem jak mam to skomentować, bo póki co jestem na urlopie, ale mam zamiar pojawić się w klubie osiemnastego czerwca i wtedy sprawę sobie wyjaśnić. Rozmawiałem z prezesem Dankiem na temat mojego pozostania w zespole. Owszem trzeba przyznać, że pewne rozbieżności się pojawiły i daliśmy sobie czas do namysłu, ale żadna ze stron nie zakończyła oficjalnie całej sprawy. Teraz okazuje się, że władze chyba nie chcą już ze mną rozmawiać na ten temat skoro taka sytuacja ma miejsce. Chciałem zostać w Sandecji, lecz w obecnej chwili nie wiem co mam myśleć, zobaczymy co będzie - skomentował 28-letni obrońca, który przebywa obecnie w swoim rodzinnym mieście.

Do zapisów zawartych we własnej umowie odniósł się także Tomasz Midzierski. - W moim kontrakcie była pewna klauzula, dzięki której miał on zostać automatycznie przedłużony. Gdyby żadna ze stron nie wyraziła braku chęci dalszej współpracy, wówczas ten punkt nabierałby mocy prawnej. Nie przyszło mi do głowy, aby dobrowolnie rozstać się z Sandecją, więc liczyłem na kontynuację mojej gry w tej drużynie - przyznał mający 190 centymetrów wzrostu piłkarz. Przedstawił również sposób, w jaki zakomunikowano mu decyzję zarządu. - Pismo na temat wypowiedzenia wręczyła mi pani sekretarka. Chciałem negocjować z prezesami nowy kontrakt, ale nie chodziło o sprawy finansowe tylko pewne zapisy oraz paragrafy. Uważam, że doszlibyśmy do porozumienia, ale chyba ktoś w klubie podjął inną decyzję na temat mojej przyszłości - skomentował zawodnik od dwóch lat reprezentujący biało-czarne barwy Sandecji.

Jak dowiedział się nieoficjalnie portal SportoweFakty.pl, wręczenie tym piłkarzom wypowiedzeń wiąże się ze strategią władz klubu. Takie rozwiązanie wyklucza automatyczne przedłużenie obowiązujących umów, dając równocześnie możliwość zaproponowania nowych kontraktów na innych warunkach, niż zapisane dotychczas. Wszyscy obdarowani dokumentem zawodnicy stawią się na treningu drużyny po zakończeniu okresu urlopowego. Jeżeli do tego czasu nie dogadają się z innymi klubami, najprawdopodobniej w lipcu otrzymają propozycje pozostania w Nowym Sączu.

Źródło artykułu: