El. LM: Cudu nie było... (relacja)

Porażka 0:4 na pewno nie przynosi Wiśle wstydu. Podopieczni Josepa Guardioli to nie tylko faworyci do zdobycia mistrzostwa Hiszpanii, ale także do zdobycia Ligi Mistrzów. Może ten drugi sukces osłodzi w przyszłym roku gorycz porażki z Dumą Katalonii zawodnikom Białej Gwiazdy.

Maciej Krzyśków
Maciej Krzyśków

Zgodnie z wszelkimi zapowiedziami, od początku spotkania do ataków ruszyli zawodnicy gospodarzy. Co prawda w 10. minucie niczym rasowy napastnik europejskich boisk zachował się Paweł Brożek, który bez najmniejszych kompleksów starł się z Carlesem Puyolem i zatańczył w polu karnym Barcy z innymi jej obrońcami, ale później na murawie istniała tylko jedna drużyna.

Gol dla podopiecznych Guardioli wisiał prawie w każdym ataku gospodarzy. Pierwszy padł dopiero w 17. minucie, gdy po błędzie w ustawieniu Juniora Diaza, w sytuacji sam na sam z Mariuszem Pawełkiem znalazł się Samuel Eto'o. Kameruńczyk, który jeszcze kilka tygodni temu miał odejść z Katalonii, pewnym strzałem pokonał po raz pierwszy bramkarza Wisły.

Nie minęło siedem minut, gdy drugą bramkę dla Barcy zdobył Xavi. Pomocnik złotej reprezentacji Hiszpanii huknął zza linii pola karnego, futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i zatrzepotała w bramce wiślaków. Wisła nie odnotowała kolejnych strat bramkowych w pierwszej połowie, choć gdyby Eto'o, a zwłaszcza Thierry Henry miał lepiej ustawiony celownik, to wynik mógł brzmieć co najmniej 5:0 dla gospodarzy.

Barcelona to taki przeciwnik, kiedy żadne wskazówki trenera rywali w przerwie praktycznie nie mogą przynieść poprawy w grze jego podopiecznych. Tak właśnie było z Wisłą, która drugą połowę zagrała niemal tak samo jak pierwszą. Wynik także był taki sam 2:0, a gole zdobywali Henry i ponownie Eto'o. W tej części gry Wisła stworzyła dwie okazje – najpierw Radosław Sobolewski po rzucie rożnym w 70. minucie ładnie złożył się do strzału, ale trafił tylko w boczną siatkę. Za chwilę po akcji Pawła Brożka z rezerwowym Andrzejem Niedzielanem ten drugi mógł znaleźć się oko w oko z Victorem Valedesem, lecz w ostatniej chwili futbolówkę spod nóg wygarnął mu jeden z defensorów FC Barcelony.

Wisła miała pecha, kiedy wylosowała FC Barcelonę w tej fazie rozgrywek. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że w przyszłym sezonie los okaże się łaskawszy dla mistrza Polski i na jego drodze staną drużyny pokroju AaB Alborg, Bate Borysów czy Anorthosis Famagusta. Nieprzypadkowo wymieniłem te drużyny, gdyż po środowych meczach są one bliskie, w przeciwieństwie do krakowskiej Wisły, awansu do tak upragnionej dla nas fazy grupowej Ligi Mistrzów. A czy Wisła jest lepsza od tych trzech wymienionych drużyn – na pewno tak.

FC Barcelona - Wisła Kraków 4:0 (2:0)
1:0 - Eto'o 17'
2:0 - Xavi 24'
3:0 - Henry 50'
4:0 - Eto'o 83'

Składy:

Barcelona: Valdez - Marquez, Puyol, Abidal, Iniesta, Xavi, Keita, Alves (75' Pique), Pedro (65' Yaya Toure), Henry (85' Hleb), Eto

Wisła: Pawełek - Baszczyński, Diaz, Cleber, Piotr Brożek, Cantoro, Sobolewski, Jirsak (46' Zieńczuk), Łobodziński (85' Małecki), Boguski (68' Niedzielan), Paweł Brożek

Żółte kartki: Cantoro (Wisła).

Sędzia: Claudio Circhetta (Szwajcaria).

Widzów: 40 000 (w tym 2000 kibiców Wisły).

Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×