Gdy w sezonie 2006/07 niespełna 24-letni Piotr Madejski pojawiał się w Zabrzu był zawodnikiem stosunkowo anonimowym. Wychowanek Hutnika Kraków przez pół roku pobytu w Arce Gdynia zaledwie raz wyszedł na boisko. Zdecydował się więc na zmianę świeżego, morskiego powietrza na ciężkie śląskie i w perspektywie czasu nie żałuje: - Cieszę się, że wtedy podjąłem taką decyzję. W Górniku otrzymałem prawdziwą szansę pokazania się w Ekstraklasie, a nawet byłem powoływany do reprezentacji Polski, więc był to dobry wybór - przekonuje niezwykle szybki pomocnik Górnika.
- W Gdyni właśnie nadano mi przydomek "Jaszczurka", bo przedstawiając się drużynie powiedziałem, że jestem przebojowym zawodnikiem szybkim jak jaszczurka - dodaje ze śmiechem filigranowy pomocnik zabrzan. Jak przyznaje jednak nie jedzie do Gdyni z chęcią zemsty czy coś komuś udowadniać: - W Arce nie ma już trenera Stawowego, a to on nie dał mi szansy pokazania się. Rzecz jasna, że jedziemy na mecz z Arką z myślą zgarnięcia trzech punktów, bo mamy dużo wyższe ligowe aspiracje od gdynian - zapewnia Madejski.
Czy najlepszy zawodnik Wielkich Derbów Śląska wierzy w zwycięstwo na trudnym terenie w Gdyni? - Inny scenariusz nie wchodzi w grę. W meczu z Ruchem straciliśmy dwa punkty i nie możemy pozwolić sobie na dalsze straty punktowe z ligowymi średniakami, bo wiadomo o co w tym sezonie gramy. Musimy w Gdyni wygrać - zakończył 25-letni dzisiaj pomocnik zabrzan.