Danielewicz jest wychowankiem Parasola Wrocław, z którego w wieku juniorskim trafił do Zagłębia Lubin. Z Miedziowymi święcił sukcesy w piłce młodzieżowej, ale w pierwszej drużynie tego klubu nie zaistniał. W rundzie wiosennej minionego sezonu był wypożyczony do I-ligowego Ruchu Radzionków, dla którego w 12 występach zdobył 3 bramki.
- Te osoby, które obserwowały I ligę i pracę trenera Skowronka w Radzionkowie, docenią jego wkład w grę Ruchu. Swój wkład miał też Marcin Biernat, który grał z Krzysztofem w Radzionkowie i od niego również czerpaliśmy informacje o Krzysztofie - mówi wiceprezes Cracovii ds. sportowych Radomir Szaraniec.
Danielewicz jest jednym z zawodników, których na swojej liście życzeń umieścił trener Wojciech Stawowy. Okazuje się jednak, że krakowski klub pracował nad ściągnięciem młodego pomocnika jeszcze zanim nastąpił powrót charyzmatycznego szkoleniowca. - Jest przykładem nowej taktyki przeprowadzania transferów, czyli sięgania po młodych, perspektywicznych zawodników - dodaje Szaraniec.
- Cieszy mnie wizja zespołu trenera Stawowego. Ona może zadziałać w I lidze, aczkolwiek wiem, że nie będzie łatwo. Cel jest jeden - awans - przekonuje Danielewicz. - Co mnie przekonało do Cracovii? Między innymi tradycja Cracovii. Podpisałem umowę w 106. urodziny klubu. To mówi samo przez siebie.
21-latek jest środkowym pomocnikiem, a na tej pozycji mogą występować też Vladimir Boljević, Marcin Budziński, Sebastian Steblecki, Sławomir Szeliga, Bruno Żołądź. - Trzeba liczyć się z tym, że w poważnych klubach z ambicjami rywalizacja o miejsce w składzie jest normalna. Ja się tego nie boję, a nawet się z tego cieszę, bo dzięki temu można pójść do przodu - mówi Danielewicz, który w Cracovii będzie grał z numerem "7". - Z tym numerem grałem też w Radzionkowie. Słyszałem, że mocni gracze tutaj grali z "7" (Piotr Giza i Radosław Matusiak - przyp. red), więc postaram się to podtrzymać.