LE: Obietnica spełniona, awans wywalczony - relacja z meczu Legia Warszawa - Metalurgs Lipawa

Jan Urban chciał, aby jego podopieczni wygrali z Metalurgsem pokaźną liczba bramek i tak też się stało – Legia pokonała łotewską drużynę 5:1 (2:1).

Kinga Popiołek
Kinga Popiołek

- Nie myślimy o remisie, chcemy wygrać w ładnym stylu, żeby nasza gra przypadła do gustu kibicom. Nikt sobie nie wyobraża, żebyśmy nie przeszli do następnej rundy, ale to musimy udowodnić na boisku. To my chcemy dominować, strzelać bramki - w takich słowach przed meczem rewanżowym wypowiadał się szkoleniowiec Legii, Jan Urban.

I można śmiało ocenić, że zawodnicy dostosowali się do słów trenera. Od pierwszej minuty na boisku pojawił się Marek Saganowski, co do którego nie było pewności, jednak trener przyznał, iż ten zawodnik ma szansę na grę. A on ją wykorzystał wyśmienicie, strzelając przy Łazienkowskiej hat-tricka.

Gospodarze atakowali od samego początku, zgodnie z zapowiedziami o ataku pozycyjnym. Dość szybko, bo już w 5. minucie prowadzenie Legii zapewnił Saganowski. Strzał główką okazał się być nie do obrony dla golkipera Metalurgsa.

Wojskowi, wyraźnie rozochoceni pierwszą bramką, co rusz atakowali bramkę rywali. Najczęściej zagrożenie stwarzali Saganowski, Michał Kucharczyk i Jakub Kosecki. Kibice przy Łazienkowskiej 3 nie musieli jednak długo czekać na kolejnego gola w wykonaniu ich ulubieńców: w 39. minucie strzał z dystansu oddał Jakub Wawrzyniak, strzelec pierwszej bramki zaczął tracić piłkę, co kompletnie zmyliło Pavelsa Dorosevsa i futbolówka wpadła do bramki nad nim.

Uspokojeni dwubramkowym prowadzeniem legioniści, stracili czujność tuż przed zejściem do szatni na przerwę. Błąd w obronie popełnił Michał Żewłakow, a Vladimirs Kamess spokojnie przedryblował z piłką pod bramkę Kuciaka pokonując bramkarza Legii.

Od 55. minuty gospodarze grali z przewagą jednego zawodnika, bo czerwoną kartkę za faul na Arturze Jędrzejczyku ujrzał Gendijs Solonicins. Tym razem, w przeciwieństwie do pierwszego spotkania, ta sytuacja została wykorzystana przez podopiecznych Urbana, gdyż już dwie minuty później akcję lewą stroną przeprowadził Jakub Kosecki, a po podaniu do Janusza Gola piłka wpadła do siatki.

Legionistom wciąż było mało. W 60. minucie na boisku pojawił się Michał Żyro i od razu zanotował wejście smoka - koledzy z zespołu pozwolili mu wykonać rzut wolny, a młody zawodnik podwyższył prowadzenie na 4:1.

Goście, z nożem na gardle, coraz częściej faulowali. Jednak nie wybijało to legionistów z rytmu, a po raz kolejny główką piłkę w bramce umieścił Marek Saganowski, zdobywając hat-tricka. Łotysze próbowali jeszcze zniwelować prowadzenie Legii, ale to i tak gospodarze mieli znacznie więcej okazji oraz byli drużyną dominującą.

Przedmeczowe założenia się spełniły, goleada przy Ł3 miała miejsce, a Legia wywalczyła awans do dalszej rundy Ligi Europejskiej.

Jan Urban (trener Legii Warszawa): - Wydaje mi się, że potwierdziliśmy naszą wyższość. Szybko strzeliliśmy bramkę, ale po drugim golu za bardzo zwolniliśmy i zostaliśmy za to skarceni. W przerwie byłem bardzo wkurzony, bo rywale stworzyli jedną sytuację i strzelili nam bramkę. Nie obawiałem się jednak o wynik, bo nasza przewaga - tym bardziej po czerwonej kartce dla rywala - była miażdżąca. Wydaje mi się, że zbyt dużo sytuacji potrzebujemy, aby strzelić gola. Wygrać i awansować do kolejnej rundy, to był nasz obowiązek. Przy okazji zrobiliśmy to w dobrym stylu. Danijel Ljuboja był w "18" meczowej, ale przed meczem powiedział, że dokucza mu ścięgno Achillesa i nie chcieliśmy ryzykować. To raczej nie jest nic poważnego, ale wszystko wyjaśni się po badaniu USG.

Dmitrijs Kalasnikovs (trener Metalurgsa Lipawa): - Od samego początku nie było wątpliwości, że to Legia jest zdecydowanie silniejsza zarówno pod kątem indywidualnych umiejętności piłkarzy, jak i gry zespołowej. Jednak w takich rozgrywkach nie zawsze wszystko zależy od umiejętności poszczególnych graczy. Legia stworzyła sobie wiele okazji bramkowych, ale my również pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Tak naprawdę mecz dla nas skończył się po niezrozumiałej czerwonej kartce dla naszego zawodnika. Taka drużyna jak Legia nie potrzebuje pomocy sędziego. Pomijając tę dziwną decyzję arbitra, chciałbym pogratulować Legii awansu i życzyć jej powodzenia w kolejnych fazach Ligi Europejskiej.

Legia Warszawa - Metalurgs Lipawa 5:1 (2:1)

1:0 - Saganowski 4'
2:0 - Saganowski 39'
2:1 - Kamess 45+1'
3:1 - Gol 55'
4:1 - Żyro 61'
5:1 - Saganowski 79'

Legia Warszawa: Kuciak - Jędrzejczyk, Żewłakow (77' - Suler), Astiz, Wawrzyniak - Gol, Łukasik (64' - Furman), Radović - Kosecki, Saganowski, Kucharczyk (60' - Żyro).

Metalurgs: Dorosevs - Kamess, Tmosausks, Leliuga (81' - Flatsis), Savalnieks, Hmizs (88' - Kaunieks), Mihadjuks, Afanasjevs (67' - Sadcins), Solonicins, Baguzis, Mezs.

Kartki

Żółta: Hmizs, Savalnieks, Tmosausks, Flatsis(Metalurgs), Jędrzejczyk, Kosecki (Legia).
Czerwona: Solonicins (Metalurgs).

Sędzia: Joao Carlos Santos Capela (Portugalia).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×