Łukasz Zwoliński zagrał z Flotą w pierwszej połowie, co pozwoliło mu sprawdzić stan kontuzjowanej nogi. Napastnik stracił część przygotowań przez problem z naderwanymi mięśniami przywodzicieli. - Dograłem połówkę cały i zdrowy i ani przez moment nie poczułem skutków urazu. Sparing był dla mnie testem po dwóch dniach treningów z pełnym obciążeniem i naprawdę cieszę się, że wszystko było ok. Dzięki temu będę mógł znów dawać z siebie sto procent podczas ćwiczeń - opowiadał napastnik.
Powrót Zwolińskiego do sił to jedna z nielicznych pozytywnych wieści dla kibiców Pogoni po meczu z Flotą. Portowcy przegrali prestiżowy sparing, a co jeszcze ważniejsze od wyniku, nie zaprezentowali wiele ciekawego i okresami to Wyspiarze byli stroną dominującą.
- Porażka była zimnym prysznicem, ale trzeba się z nią pogodzić, przyjąć na klatę i chodzić z podniesioną głową. Sparing z Flotą nie jest najważniejszym meczem w sezonie, a w okresie przygotowań nie chodzi o wynik, lecz przećwiczenie organizacji w grze i realizowanie założeń taktycznych. Przyznaję jednak, że mogliśmy wypaść lepiej - nie ukrywał Zwoliński.
W czwartek Portowcy poznali rywala w Pucharze Polski. Na ich drodze 1 sierpnia stanie Olimpia Grudziądz. Przebrnięcie przez tę przeszkodę "przyciągnie" na Twardowskiego Lecha Poznań. - Podejdziemy do potyczki z Olimpią maksymalnie skoncentrowani i zostawimy na boisku serducho. O Lechu na razie nie rozmyślam, skupiam się na bliższych wyzwaniach.
- Po meczu z Flotą zejdziemy z obciążeń treningowych, które ostatnio wcale nie były mniejsze. Teraz położymy główny nacisk na stałe fragmenty i taktykę - dodał.