Wojciech Stawowy: Nie ma co marudzić

We wtorkowym losowaniu par 1/8 finału Pucharu Polski Cracovia trafiła najgorzej, jak mogła pod względem logistycznym. Pasy czeka bowiem wyprawa do Świnoujścia na mecz z miejscową Flotą.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
W gronie 15 zespołów, na które mogła trafić Cracovia, było 11 przedstawicieli ekstraklasy, trzech I-ligowców i jeden II-ligowiec. Parę dni temu trener Wojciech Stawowy mówił, że nie miałby nic przeciwko, gdyby Pasy wylosowały krakowską Wisłę, ale wyniki losowania przyjął ze spokojem. - Dla mnie nie ma różnicy, bo każdy przeciwnik chce wygrać. Trzeba grać przede wszystkim "swoje", trzeba być skoncentrowany. Myśmy nie mieli wymarzonego rywala do wylosowania, więc po losowaniu ani się nie cieszymy, ani się nie martwimy. Z kim nie przyszłoby grać, trzeba ciężko walczyć o awans do kolejnej rundy - mówi Stawowy.

Wyjazd do Świnoujścia to dla Cracovii podróż w granicach 1600 km w środku tygodnia. Gorzej pod względem logistycznym Pasy nie mogły trafić i nie ma w 1/8 finału Pucharu Polski drugiej drużyny, która będzie miała do pokonania taki dystans.

-  Czeka nas daleka wyprawa, ale mówi się trudno. Trzeba jechać i zagrać dobry mecz, żeby awansować do kolejnej rundy, tym bardziej, że bardzo nam na tym zależy, żeby umiejętnie łączyć grę w lidze i pucharze. Jeśli los tak chciał, żebyśmy grali z Flotą w Świnoujściu, to nie ma co marudzić, tylko trzeba wsiąść w pociąg, samolot albo autobus i zagrać dobry mecz. To jest najmniejszy problem. Najważniejsze, żeby nasza forma była odpowiednia - podkreśla Stawowy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×