Marcin Brosz: To będzie mecz jak każdy inny

W piątek na boiskach I ligi dojdzie do prawdziwego hitu. Na stadionie w Polkowicach zmierzą się bowiem główni pretendenci do wywalczenia awansu - KGHM Zagłębie Lubin i Podbeskidzie Bielsko-Biała. Szkoleniowiec niepokonanych dotąd Górali, Marcin Brosz uważa jednak, że starcie z Miedziowymi nie będzie w żadnym stopniu ważniejsze niż poprzednie spotkania.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

- Nie jest tak, że za mecze z Zagłębiem jest do wzięcia dziewięć punktów, z Koroną przykładowo sześć, a z Dolcanem trzy. Każde spotkanie jest tak samo ważne. Dlatego starcia z drużyną z Lubina nie zamierzam traktować inaczej niż innych. Aby osiągnąć sukces, nie wystarczy dobrze prezentować się w pojedynczych meczach, nawet z najsilniejszymi. By awansować, trzeba prezentować równą formę w przekroju całych rozgrywek - powiedział Marcin Brosz w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.

Zagłębie, które jest głównym faworytem rozgrywek, jak dotąd nie prezentuje się jednak idealnie. W starciu z Widzewem Łódź podopieczni Dariusza Fornalaka wygrali, ale stracili aż trzy gole, natomiast ostatnio niespodziewanie ulegli na wyjeździe Stali Stalowa Wola. - Nie przywiązywałbym dużej wagi do tego, że lubinianie stracili trzy bramki w meczu Widzewem. Sami trafili do siatki czterokrotnie i wygrali ten mecz. Zresztą gra obronna Zagłębia jest na wysokim poziomie, bo przecież wciąż występują w tej formacji zawodnicy, którzy jeszcze niedawno zdobywali mistrzostwo Polski. Z drugiej jednak strony Stal pokazała, że nie taki diabeł straszny i nawet będąc teoretycznie słabszym, można z Zagłębiem wygrać. My pojedziemy do Polkowic powalczyć, a boisko pokaże, jaki osiągniemy wynik. Gdyby zdarzyła nam się pierwsza porażka w sezonie, nie będę dramatyzować, bo jeden mecz nie będzie decydował o końcowym układzie sił w tabeli - zakończył Brosz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×