Goście znowu górą - relacja z meczu Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Miedź Legnica

Goście zapowiadali walkę o punkty. Zawodnicy Termaliki chcieli wreszcie zwyciężyć przed własną publicznością. Oglądaliśmy więc dobre spotkanie, po którym to Miedź wraca do domu w dobrych nastrojach.

Od początku na stadionie w Niecieczy działo się sporo. Goście z Legnicy, tak jak deklarował Bogusław Baniak, nie zamierzali się bronić. Dzięki temu od pierwszego gwizdka obserwowaliśmy szybkie i emocjonujące spotkanie. Pierwszy sygnał do ataku dał Vojtech Horvath po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dariusza Pawlusińskiego. Trzy minuty później Horvath mógł zaliczyć piękną asystę. Dokładnym podaniem uruchomił Szymona Sobczaka, który minimalnie przestrzelił. Emocje na dobre rozpoczęły się w 16 minucie. Centrą z lewej strony w pole karne popisał się Damian Piotrowski. Zakotłowało się w polu karnym gości i dwóch defensorów Miedzi upadło na murawę. W chwilę później zabrzmiał gwizdek sędziego i mieliśmy rzut karny. Do piłki podszedł Karol Piątek, który otworzył wynik tego meczu. Podrażnieni goście rzucili się do ataku. Efekty przyszły w 33 minucie. Wychodzącego sam na sam Zbigniewa Zakrzewskiegoi przewrócił Michał Nalepa. Arbiter tego spotkania bez zastanowienia pokazał obrońcy Termaliki czerwoną kartkę. W chwile później do piłki ustawionej tuż przy linii pola karnego podszedł Piotr Madejski i mierzonym uderzeniem przy dalszym słupku doprowadził do wyrównania. To nie był koniec problemów gospodarzy. Kiedy wydawało się, że Słoniki zaczynają ponownie łapać rytm gry, niespodziewanie akcja gości zakończyła się golem. Wrzutka z lewej strony w polu karnym i piłka spadła prosto na głowę Adriana Łuszkiewicza. Ten zgrał do Jakuba Grzegorzewskiego i Miedź objęła prowadzenie.

Drugą część goście rozpoczęli bardziej cofnięci, czekając na własnej połowie na przeciwnika. Dziesiątka graczy Termaliki długimi okresami rozgrywała piłkę z tyłu, nie mogąc znaleźć sposobu na dobrze zorganizowaną defensywę Miedzi. Tymczasem podopieczni Bogusława Baniaka nie zamierzali tylko się bronić. W 51 minucie tuż przed Sebastianem Nowakiem niespodziewanie znalazł się Patryk Szymański. Młody zawodnik z Dolnego Śląska chyba nieco przestraszył się takiej okazji i zamiast umieścić piłkę w siatce podał ją prosto w ręce bramkarza. W 61 minucie mogło być już 2:2. Lewym skrzydłem urwał się obrońcom Damian Piotrowski i potężnie uderzył w bramkarza. Minute później mieliśmy kopię tej sytuacji, ale tym razem pomocnik gospodarzy szukał w polu karnym Dariusza Pawlusińskiego. Połapali się w tym wszystkim obrońcy Miedzi i wybili piłkę daleko do przodu. Na 20 minut przed końcem gospodarze mieli dwie kolejne dobre sytuacje na zdobycie bramki. Najpierw z dystansu uderzał Horvath i piłkę z trudem złapał Aleksander Ptak. Po chwili sam na sam z bramkarzem gości znalazł się Pawlusiński. Doświadczony skrzydłowy próbował uderzać między nogami przeciwnika, jednak nic z tego nie wyszło. Potem na boisku działo się niewiele. Trener Kazimierz Moskal próbował odmienić losy meczu dokonując zmian w ofensywie, ale to goście bliżsi byli zdobycia kolejnej bramki. Na 5 minut przed końcem zobaczyliśmy piękny drybling Alexandre po którym zawodnik Miedzi znalazł się sam na sam z Nowakiem. Bramkarz Termaliki odważnym wyjściem uratował swój zespół przed stratą trzeciego gola. Losy tego meczu mógł jeszcze odmienić wprowadzony pod koniec spotkania Łukasz Szczoczarz. Napastnik Słoników najpierw nie doszedł do piłki na 5 metrze, a po chwili uderzył tuz obok słupka.

Wypowiedzi trenerów:

Bogusław Baniak (Miedź Legnica): Do tej pory zbieraliśmy dobre recenzje za mecze minimalnie przegrane 1:2. Punktów jednak z tego nie było. Dzisiaj przed spotkaniem powiedziałem, abyśmy grali może nie pięknie, ale mądrze. To właśnie ta mądrość i doświadczenie moich niektórych graczy wzięła dziś górę. Po problematycznym rzucie karnym wyprowadziliśmy jeszcze przed przerwą dwa decydujące ciosy. Ważnym momentem było też usunięcie stopera gospodarzy. Wiedzieliśmy, że grając w 11 na 10 musimy spokojnie rozgrywać piłkę. Gratuluję zawodnikom Termaliki walki do końca. Zabrakło im może czasu, może kreatywnego zawodnika w środku pola.

Kazimierz Moskal (Termalica Bruk-Bet Nieciecza): Z wyniku nie mogę być zadowolony. Przegraliśmy u siebie kolejny mecz. Porównując ten mecz z meczem przeciw Sandecji, dziś było o niebo lepiej. Dobrze weszliśmy w to spotkanie. Do 35 minuty kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń. Udało się zdobyć bramkę z karnego. Moim zdaniem była tam ręka. Potem wszystko się posypało. Po czerwonej kartce i bramce z rzutu wolnego przez 10 minut nie mogliśmy się pozbierać. W drugiej połowie próbowaliśmy gonić wynik. Do końca walczyliśmy o zmianę wyniku, stwarzaliśmy sobie sytuację. Zabrakło bramki, ale z postawy moich zawodników mogę być zadowolony.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Miedź Legnica 1:2 (1:2)

1:0 - Piątek (k.) 19'
1:1 - Madejski 35'
2:1 - Grzegorzewski 40'

Składy:

Termalica: Nowak - Piątek, Czerwiński, Nalepa, Ceglarz - Pleva, Kaczmarczyk, Horvath, Piotrowski (79' Rybski), Pawlusiński (73' Szczoczarz) - Sobczak (46' Drozdowicz).

Miedź: Ptak - Zasada, Woźniczka, Tanżyna, Paszliński - Kasperkiewicz - Madejski (76' Łobodziński), Łuszkiewicz, Szymański (85' Lenkiewicz) , Zakrzewski (61' Alexandre) - Grzegorzewski.

Sędzia: Rafał Rokosz (Katowice).

Żółte kartki: Pleva (Termalika) oraz Łuszkiewicz, Woźniczka, Łobodziński, Ptak (Miedź).

Czerwona kartka: Nalepa /33' za faul taktyczny/.

Komentarze (0)